W napięciu oczekiwałam na to, co się
wydarzy. Niall nie chciał się do mnie odzywać, ale całe szczęście obiecał nie
robić niczego głupiego. Nie wybiegł jeszcze z domu gotów, by napaść na swojego
dawnego przyjaciela. Nic dobrego by z tego nie wyszło. Zdecydowanie. Louis nie
przybył tutaj, by wyciągnąć rękę na zgodę. Napaść na niego byłaby idealnym
pretekstem do wniesienia oskarżenia, czy Bóg Jeden wie czego.
Siedziałam na łóżku, przerzucając
stronice książki, na której próbowałam się skupić. Historia ciekawa,
aczkolwiek bez cienia realizmu. Przecież szczęśliwa miłość nie istnieje, a ja
wiedziałam o tym aż za dobrze. Nerwowo
skubałam skórki przy paznokciach. Kilka kropel krwi potoczyło się na białe
prześcieradło. No pięknie, teraz jeszcze będę musiała pranie zrobić.
Westchnęłam cicho. Pomyślałam o tym, że moje życie byłoby znacznie lepsze,
gdybym nigdy nie poznała chłopaków z One
Direction. Nie musiałabym uciekać przed światem oraz obawiać się niecnych
planów Louisa. Być może zakochałabym się w jakimś innym, zwykłym chłopaku, z którym
zdecydowanie później planowałabym wspólną przyszłość.
Podniosłam wzrok zdając sobie
sprawę, że ktoś bacznie mi się przygląda. Posłałam Horanowi pochmurne
spojrzenie. Odruchowo zaczęłam się bawić pierścionkiem, który od jakiegoś czasu
pięknie prezentował się na serdecznym palcu. Niall westchnął cicho, przetarł
twarz dłońmi, by odezwać się wreszcie:
-
Przepraszam, trochę mnie poniosło.
-
Rzeczywiście – nie zamierzałam zaprzeczać.
- Po
prostu zbyt wiele przeszliśmy ostatnio. Nie chciałem wierzyć kiedy mówiłaś, że
przeszłość prędzej czy później nas dopadnie. Pewnie dobrze zrobiłaś dzwoniąc do
Stylesa.
- No
pewnie, że dobrze – próbowałam przekonać samą siebie, że jednak dobrze
postąpiłam. Wierzyłam, że jeszcze nie wszystko stracone. W prawdzie od kilku
miesięcy zespół jako taki nie funkcjonował, ale na razie wszystko to zostało
odebrane jako wakacje. Nieco dłuższe niż być powinny, jednakże fani nie chcieli
wierzyć w rozłam One Direction.
Niall podszedł do mnie, a w jego
oczach znów widziałam prawdziwą miłość. Kochał mnie, a ja jego. Mogliśmy
przecież wspólnie przeciwstawić się Tomlinsonowi. Nie ulegało również
wątpliwości, iż Harry z Cherry staną za nami murem. To nie ja byłam temu
wszystkiemu winna! Gdyby Lou mnie nie oszukiwał, pewnie nawet nie pomyślałabym
o spędzeniu nocy z Niallem. I nie powiem żebym tego żałowała. Nie, nie. Moje
życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni, które na nowo zaczęłam
uwielbiać.
- Wrócimy
do Londynu? – Zapytałam niepewnie, obejmując mojego blondyna w pasie. Pogładził
mnie delikatnie po włosach. Chyba się uśmiechał, chociaż nie mogłam być tego
pewna.
- Jeśli
chcesz, to nic nie stoi na przeszkodzie.
- Wrócisz
do zespołu?
- Pod
warunkiem, że dalej będą mnie w nim chcieli.
Pokręciłam głową z niedowierzaniem.
Słyszałam kiedyś o ogromnych problemach Nialla z wiarą w siebie, ale teraz
przekroczył chyba wszelkie, możliwe granice. Każdy z chłopaków był filarem, bez
którego One Direction nie istniało.
Uśmiechnęłam się.
- Nie
gadaj głupot Horan.
Chwilę później rozległ się dzwonek
do drzwi. Spojrzeliśmy po sobie, a Niall dał mi do zrozumienia, że to on jest
panem tego domu. Jeśli więc do naszego progu zawitały kłopoty – on musiał się z
nimi rozprawić. Z zaciętym wyrazem twarzy ruszył do drzwi, a ja za nim.
Spojrzałam na zegarek wiszący w przedpokoju. Miałam złe przeczucia, które całe
szczęście się ni potwierdziły. W wejściu stał Harry, a za jego plecami czaiła
się Charlotte.
- Cherry,
Hazza – z uczuciem ulgi rzuciłam się na ich szyje. Na krótką chwilę
zapomniałam, że jestem w ciąży i powinnam na siebie uważać. Och, z resztą,
chrzanić to! Za bardzo się za nimi stęskniłam.
-
Szczęśliwa rodzinka w komplecie – prychnął Lou, który opierał się o maskę
samochodu Loczka. – Styles, po jaką cholerę mnie tutaj przywiozłeś.
- Bo
napatoczyłeś się nam na mieście – odpowiedział Harry, starając się zignorować
wściekłe spojrzenie Nialla. – Poza tym musimy porozmawiać.
No proszę, pojawił się Harry Styles
i nagle wszystko staje się tak banalnie oczywiste. Zaprosiliśmy Louisa do domu,
chociaż jeszcze przed chwilą Niall odgrażał się, iż jego stopa tutaj nie
postanie. Cherry obiecała wyciągnąć mnie na pogaduchy, kiedy tylko wszystko się
uspokoi. Nie byłam pewna, czy chcę zostać z nią zupełnie sama. Dobrze
wiedziałam, że rozpocznie się od całkiem porządnego opieprzu.
O dziwo rozmowa przebiegała naprawdę
spokojnie. Louis wytłumaczył, że wynajął prywatnego detektywa, który miał nas
odnaleźć. Był zrozpaczony i nie miał niczego złego na myśli. Trudno mi było w
to uwierzyć, ale bardzo się starałam. Niall natomiast wytłumaczył co nami
kierowało, kiedy zdecydowaliśmy się tak nagle wyjechać. Tego nikt nie potrafił
zrozumieć. Starali się, ale tłumaczyli, że to była skrajna głupota. No jasne.
- Także
wracacie do Londynu – zarządziła na koniec Cherry. – Zespół znów zacznie
istnieć, fani będą zachwyceni, a wy nie będziecie już musieli żyć na totalnym
zadupiu.
- Nie
jest tak źle.
- Och,
jasne. Aż jeden sklep spożywczy. – Blondynka zacmokała. – Masz rację, Mel. To
faktycznie nie jest zadupie.
Przewróciłam oczami. Jeśli chodzi o
takie drobne szczegóły, to nie warto razem z Holmes się kłócić. Dla niej
wiejskie uroki są fajne przez tydzień, może dwa. Później potrzebuje ogromnego
centrum handlowego, w którym może wydać setki funtów.
-
Pozwólcie nam to wszystko przemyśleć – westchnął Niall, otaczając mnie
ramieniem. – Chcąc być odpowiedzialnymi rodzicami, nie możemy podejmować
pochopnych decyzji.
Kątem oka zauważyłam, że Louis
imituje odruch wymiotny. To było więcej niż oczywiste, iż nie pogodził się z
naszym rozstaniem. Według niego zdecydowanie lepiej byłoby również, gdyby to
dziecko nie było Nialla. Och, do cholery! To wszystko było tak poplątane, że
zaczynałam mieć tego dość. Przeprosiłam wszystkich i udałam się do sypialni.
- Co
jest? – Mruknął Horan, zjawiając się w środku po dłuższej chwili. Zapewne
poprosił Stylesa, Cherry i Lou, by zostali na noc. Tego ostatniego z całą
pewnością zaprosił niechętnie.
-
Rozbolała mnie głowa – odpowiedziałam, wciągając na siebie nocną koszulę. –
Chcę spać. Dochodzi pierwsza w nocy.
- Chcesz
wrócić do Londynu?
Ponownie wracaliśmy do tego tematu.
Oczy same mi się zamykały, ale zmusiłam się na odpowiedź pełnym zdaniem.
- Myślę,
że to najlepszy pomysł w obecnej sytuacji.
- Masz
rację. Pieniądze będą potrzebne. Chcę by nasza córka była najbardziej rozpieszczonym
dzieckiem na świecie.
- Nie
będziesz jej rozpieszczać – mruknęłam sennie, wtulając twarz w poduszkę.
- Będę. I
ciebie też.
Nie miałam w związku z tym żadnych
wątpliwości. Pozwoliłam Niallowi by mnie przytulił, a następnie udałam się do
krainy Morfeusza, gdzie czekał na mnie cudowny sen, w którym byłam szczęśliwa.
_____________________________________________________
Cieszę się, że jednak są osoby chcące czytać to coś, o :) Dziękuję Wam!
Uhuhuhu, dodaję pierwszy komentarz pod rozdziałem ;D Przyznam szczerze, że na twój blog "napatoczyłam" się przypadkiem. Zamierzałam ogarnąć o czym jest historia. I jak zaczęłam, tak przeczytałam ile było (czyli pierwsza część do końca) i.... jest supeeeeer! ;D Genialnie piszesz! Musisz uwierzyć w siebie! Sama specjalnie tego nie robię, ale pomimo to nadal dodaję rozdziały (też piszę opowiadanie). Nie poddawaj się! Przykro by było stracić tak utalentowaną osóbkę! ;) Wieeeelkie uściski!
OdpowiedzUsuńNickie. ♥
Aww to jest asdfghjklpotatohfshfjsdkhfdsjfj *.*
OdpowiedzUsuńNiech Louis za dużo nie namiesza, bo jak się wkurzę to go znokautuję xD Czekam na kolejny ! <3
super *.*
OdpowiedzUsuńchce dalej xD :D:D
Uwieeeeeeeeeeeeeeeeeeelbiam tego bloga. Nie masz pojęcia, jak bardzo cieszę się,że piszesz dalszą część historii Mel, Niall'a, Lou i reszty. Mam nadzieję,że Tomlinson pogodzi się zz tym , że Mel jest z Horanem...
OdpowiedzUsuńCzeeeekam na next! Mam nadzieję,że bd niedługo. ;DD
Pozdrawiam, Dominic
O Mój Boże! O Mój Boże! O Mój Boże! Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa! Koooooocham to opowiadanie! Nie pamiętam, ale prawdopodbnie nie komentowałam pierwszej części, ale czekałam z niecierpliwością na każdy odcinek. I teraz po kilku miesiącach przeglądam moje zakładki robiąc porządek i weszłam tutaj i patrzę, że piszesz kontynuację!Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo się cieszę z tego powodu! Cały cza snie mogę się powstrzymać od szerokiego uśmiechu.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Mel i Niall wrócą do Londynu. Życie w takim odosobnieniu naprawdę musi być ciężkie, pomijając ten jeden sklep. ;) Piszesz tak genialnie, tak świetnie wszystko opisujesz, że nawet zły Louis mi nie przeszkadza i jak dla mnie to zdecydowanie może chłopak trochę namieszać, ale nie za bardzo. xD
Przepraszam za taki mało składny komentarz, ale euforia nie pozwala mi normalnie myśleć!
Pozdrawiam cieplutko!
pookolorowana
Hm no i koniec sielanki i wracamy do Londynu ;D Niall jest tutaj taki opiekuńczy i wręcz doskonały, że aż nierealny ^.^ Pewnie dlatego tak bardzo go lubię ;) Czekam na następny z niecierpliwością :)))))
OdpowiedzUsuńsuper:)
OdpowiedzUsuńtrochę dziwnie wyszło :) Louis namiesza i to bardzo! :D To po prostu czuć jak się czyta :D Strasznie się cieszę, że jednak podjęłaś się i piszesz 2 część. Uwielbiam twoje opowiadanie, różni się od wszystkich innych. Czekam na następny rozdział ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
♥.♥
OdpowiedzUsuńJa będę zawsze z Tobą i czekam aż Lou coś namiesza... Lubię takie poplątane rzeczy później itd. Cieszę się, że podjęłaś się pisania 2 części. Jestem zachwycona! :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńfajnie że piszesz tylko mam głupi pytanie kiedy będzie kolejny roździał bo twoje opowiadanie jest boskie aja sie poprostu nie umie doczekać
OdpowiedzUsuń