12 kwietnia 2013

Rozdział 1



            Do domu dotarłam w potwornym stanie. Roztrzęsiona, z rozmazanym makijażem oraz zaschniętymi łzami na policzkach. Nie chciałam się pokazywać na oczy Niallowi. Natychmiast zacząłby zadawać pytania, na które nie planowałam nawet odpowiadać. Kilku mieszkańców, na jakich trafiłam w drodze powrotnej próbowało zadawać mi pytania, pocieszać. Nie odzywałam się do nich. Wysilałam się jedynie na sztuczny uśmiech mając nadzieję, że wytłumaczą to sobie wariującymi hormonami w moim organizmie.
            Zamknęłam za sobą drzwi domu, by szybko udać się do łazienki. Rzecz jasna Niall dysponował zbyt dobrym słuchem, przez co natychmiast zaczął się do mnie dobijać. Z mojej piersi co chwila wyrywał się szloch. Miałam nadzieję, że Horan zapyta mnie za chwilę o zakupy, których przecież nie zrobiłam. Musiał być już potwornie głodny. W przeciwieństwie do mnie. Mój żołądek był ściśnięty, a perspektywa włożenia do ust czegokolwiek przyprawiała mnie o mdłości. Usiadłam na krawędzi wanny, w której jeszcze poprzedniego wieczora brałam relaksacyjną kąpiel zafundowaną przez mojego cudownego chłopaka.
            Zaklęłam cicho pod nosem. Dlaczego to wszystko się skomplikowało? Dlaczego nie mogłam uwierzyć w szczerą miłość Lou, co doprowadziło do tej jednej chwili spędzonej z Niallem? Rzecz jasna kochałam mojego irlandzkiego blondaska. Był kochany. Każdego dnia okazywał mi mnóstwo miłości i czuwał, by nasze maleństwo rosło zdrowe. Problem polegał na tym, iż nie mogliśmy ukrywać się do końca życia. Niall był osobą rozpoznawalną na całym świecie. To była tylko kwestia czasu, aż namierzą nas reporterzy, fani… Rozpoczną się pytania, na które zapewne żadne z nas nie chciało udzielać odpowiedzi.
            Otarłam łzy. Musiałam być silna i stawić czoła prawdzie. Louis nas znalazł, chociaż nie powinien. Nie miałam zielonego pojęcia co siedziało w jego głowie, ale nie podobało mi się to. W oczach widziałam złowrogi blask, a kiedy ruszyłam w drogę powrotną, w uszach ciągle dudnił ironiczny śmiech. To zdecydowanie nie zwiastowało niczego dobrego. Nie mogłam jednak postawić Nialla przed tego typu faktem. Głęboko wierzyłam, że jednak Lou jest rozsądny. Poza tym nie mógł znać dokładnego adresu.
            Z torebki wydobyłam telefon. W spisie miałam numery do wszystkich członków zespołu. Ot tak na wszelki wypadek. Przecież moi rodzice siedzieli w Stanach, a rodzice Nialla mieli swoje sprawy w Irlandii. Ściągnięcie ich w razie problemów byłoby bardzo trudne. Rzecz jasna nie miałam pewności, że ich numery pozostały takie same, ale nadzieja umiera ostatnia. Szybko wybrałam dobrze znanych dziewięć cyfr i zamarłam w oczekiwaniu na połączenie. Zmieniłam numer, więc mógł pomyśleć, że to kolejny natręt.
- Halo? – Po piątym sygnale rozległ się zachrypnięty głos. Ledwie go rozpoznałam.  Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Cześć Haz – szepnęłam w nadziei, że jednak Niall mnie nie usłyszy. To on był zdecydowanym zwolennikiem naszej ucieczki. – Z tej strony…
- Mel! O Boże! – Głos Harry’ego w dalszym ciągu był mocno zachrypnięty. Do tego mówił przez nos. Wyglądało na to, że kędzierzawy nieco się przeziębił. – Liam! Zayn! Cherry! – Oho, chyba sobie zorganizowali jakieś rodzinne spotkanie. Zaśmiałam się cicho. – Nasza Melissa się odezwała.
            Po chwili w tle usłyszałam jakieś zamieszanie. Ktoś musiał przewrócić jakiś stolik, albo zwyczajnie postanowił rzucić wazonem. Przewróciłam oczami. Minęło już wiele miesięcy, ale oni najwyraźniej pozostali tacy sami. Musiałam powstrzymać kolejną falę łez. Tym razem tych z tęsknoty. Marzyłam o spędzaniu wieczorów na plotkowaniu razem z moją najlepszą przyjaciółką. Brakowało mi tych mądrych rozmów z Harrym i Liamem. Stęskniłam się za czarującym Zaynem, który był wymarzonym chłopakiem Cherry. Potrzebowałam jakiejkolwiek wiadomości na temat, co u nich.
- Dawaj mi ją. – Cherry musiała wyrwać telefon z dłoni Harry’ego. Milczałam w oczekiwaniu. – Melissa, w co wy pogrywacie?! Gdzie jesteście? Jak się czujesz? Dlaczego mnie zostawiłaś? – Przy ostatnim pytaniu głos jej się załamał. – Tęsknię.
- Przepraszam – wyszeptałam, pociągając nosem. – Pomyśleliśmy, że tak wszystkim będzie łatwiej.
- Łatwiej? – Prychnął Zayn. Telefon Hazzy musiał być już na głośnomówiącym. – Nasz zespół się rozpada, Louis zwariował, a dziennikarze nie dają spokoju. To jest piekło.
- Dajcie jej spokój – ponownie wychrypiał loczek. Chwycił chyba swój telefon, musiał zmrozić pozostałych wściekłym spojrzeniem, przeszedł do jakiegoś innego pomieszczenia. – Mel, co się dzieje?
            Chociaż on jeden postanowił na mnie nie naskakiwać. Czułam potworne wyrzuty sumienia, że dzwoniłam do niego dopiero teraz. Przecież był osobą godną zaufania. Mogliśmy go wtajemniczyć w nasze plany.
- Lou jest tutaj.
- Gdzie?
            Nie miałam czasu. Musiałam wszelkie informacje ograniczyć do minimum. Przynajmniej na razie. Jeśli Louis chciał uprzykrzyć nam życie, to jedynie Harry był w stanie przemówić mu do rozsądku. Niallowi z resztą też, jeśli przyjdzie mu do głowy bronić mnie przed Tomlinsonem.
- Mieszkamy w Llandre. To pięć godzin jazdy samochodem z Londynu – wyrzuciłam z siebie. – Haz, boję się. Nie wiem co kombinuje Louis.
- Będzie dobrze. Zaraz wsiadam w samochód – oznajmił loczek.
- A nie jesteś przypadkiem chory? Nie chcę mieć ciebie na sumieniu.
- Spokojnie, Mel. Dam sobie radę.
- Dziękuję.
            Ta rozmowa wiele mnie kosztowała. Musiałam jeszcze powiedzieć Niallowi, że wszystko przepadło. Nie będzie już żadnych tajemnic. Zapewne niedługo wrócimy do Londynu, zacznie się cała afera z dzieckiem Nialla. Powstaną również pytania dotyczące reaktywacji zespołu. Przetrwamy to jakoś. Wierzyłam w to.
            Otworzyłam drzwi łazienki, przy których w dalszym ciągu siedział Horan. Musiałam wymusić uśmiech na ustach, bo prawda zdecydowanie za bardzo mnie przytłoczyła. Nie miałam pojęcia jak Niall sobie z tym wszystkim poradzi. Już samo odseparowanie od zespołu i normalnego życia, było dla niego czymś strasznym.
- Co się stało? – Zapytał poważnym tonem, podnosząc się z miejsca. Nie lubiłam kiedy patrzył mi prosto w oczy. Miałam wrażenie, że jest w stanie odczytać każdą moją myśl. – Mel, no przecież widzę. Coś ciebie dręczy, więc możesz przestać się uśmiechać i powiedzieć o co chodzi.
            Przewróciłam oczami. Byłam zła, owszem. Nie musiał przecież wiedzieć wszystkiego. Chociaż o obecności Lou zapewne bardzo by chciał. Wszelkie wątpliwości minęły, kiedy Niall położył ręce na moim wielkim brzuchu. W prawdzie nie czułam, byśmy oboje byli gotowi na to całe rodzicielstwo, ale miałam pewność, że bez względu na wszystko pozostaniemy szczęśliwymi ludźmi. Tak, Louis Tomlinson przecież tego nie zmieni!
- Zadzwoniłam do Hazzy – szepnęłam. Horan spojrzał na mnie pytająco. Z początku myślał pewnie, że to tylko żart. – Nie złość się. Lou nas znalazł. Nie wiem co on…
- Tomlinson?
- Znasz innego, który wymagałby telefonu do Stylesa? – Prychnęłam. – Niall, obiecaj mi coś. Nie pójdziesz go szukać i nie wpakujesz nas w jeszcze większe tarapaty.
- Więc to przeze mnie to wszystko?
            No pięknie. Więc jednak kilka miesięcy słodkiego życia się skończyło. Pierwsza, poważna kłótnia wisiała w powietrzu i najwidoczniej nie było możliwości, by cofnąć wypowiedziane słowa.
- Miałam tylko na myśli byś nie wpakował się w kłopoty przez Louisa.
- Nie byłoby tego, gdybyś się nie przyznała. Mogłaś nas wszystkich oszukiwać i bylibyśmy równie szczęśliwi – wywarczał Niall. – Louis chciał tego dziecka!
- A ty go nie chcesz? – Zapytałam z niedowierzaniem. Do tej pory wydawało mi się, że Niall już kocha to nienarodzone maleństwo. W moich oczach znów stanęły łzy. – W takim razie idź! Idź i powiedz Lou, że to jego dziecko, a ty się go wyrzekłeś.
- Nie Melissa – jęknął blondyn zdając sobie sprawę, że to jednak on powiedział o kilka słów za dużo. – Kocham cię i nasze dziecko.
- Więc o co chodzi?
            Złowroga cisza zapadła między nami na krótką chwilę.
- Skoro zadzwoniłaś po Harry’ego, mogłaś równie dobrze sama ściągnąć tutaj Louisa.
- Większej bzdury nie słyszałam od dawna. Lou jest ostatnią osobą, którą chciałabym widzieć.
- A może w dalszym ciągu go kochasz?
            Moje oczy miały wielkość pięciozłotówek. To przecież nie możliwe, by Niall mnie o coś takiego podejrzewał. Dojrzałam do swoich uczuć. W przeciwieństwie do niego, jak widać.
__________________________________________________
Dziękuję Wam za wszystkie komentarze pod prologiem :) Ze względu na studia nie miałam zbyt wiele czasu na odwiedziny Waszych blogów, ale to niedługo się zmieni. Także pozostawiajcie adresy.
Przy okazji zapraszam na coś nowego: Leave Me Today.

8 komentarzy:

  1. Świetny rozdział i już zaczyna się coś dziać. Louis namiesza - to pewne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział, mam nadzieję że Louis nie namiesza za dużo.Nie chce żeby Melissa wróciła do Louis'a -.-.
    Czekam na kolejny <3
    #NelissaTeam x

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam, kocham, ubóstwiam ciebie i twoje opowiadania! Są cudowne! ♥ Buziaki, Nickie ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. **Spam**Z góry przepraszam**Jeśli nie lubisz takich wiadomości, usuń komentarz**

    Claire Evans, zwykła nastolatka kochająca śpiewać, ciesząca się każdą chwilą w życiu. Pewnego dnia wszystko zostaje jej odebrane. Przyjaciele, chłopak...Przeprowadzając się w nowe miejsce, Claire myśli ,że już nigdy nie zazna szczęścia...Czy aby na pewno ma rację? Jej życie wywróci się do góry nogami, gdy pojawi się w nim najsławniejszy boysband na świecie. Czy jeden z chłopaków namiesza jej w głowie? Będą przyjaciółmi...A może kimś więcej? Czy jeden jedyny casting w X Factor pomoże jej spełnić marzenia? Tego dowiecie się czytając moje opowiadanie. Serdecznie zapraszam na bloga : http://you-will-always-be-my-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja czytam! Co prawda trafiłam na twojego bloga już po zakończeniu I części, ale bardzo mnie zaciekawiła. Na pewno masz we mnie stałą czytelniczkę. :) Na razie nie napiszę nic na temat prologu i rozdziału 1, gdyż chcę zobaczyć jak wszystko się rozwinie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwszą część uwielbiam, druga już po prologu i pierwszym rozdziale trafiła na moją listę tych ulubionych blogów! Mam nadzieję,że nie zrezygnujesz z publikowania kolejne części, bo bym tego nie przeżyła! Na pewno bedziesz miała tyle samo czytelników jak podczas pierwszej części. Tak mnie zastanawia , jak to Louis się tam znalazł... I co siedzi w tej jego głowie. No Tomlinson ...
    Pozdrawiam, Dominic .
    Życzę weny ; ))

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku znalazłam twoje opowiadania i pochłonęłam je w jeden wieczór.
    Są świetne!!! Cały czas męczą mnie tajemnice Tomlinsona...
    Zamierzasz kontynuować pisanie drugiej cześci?
    Mam nadzieję że tak bo czekam z niecierpliwością. ;) xx
    @Best_CrazyMOFO

    OdpowiedzUsuń