Do domu dotarłam w potwornym stanie.
Roztrzęsiona, z rozmazanym makijażem oraz zaschniętymi łzami na policzkach. Nie
chciałam się pokazywać na oczy Niallowi. Natychmiast zacząłby zadawać pytania,
na które nie planowałam nawet odpowiadać. Kilku mieszkańców, na jakich trafiłam
w drodze powrotnej próbowało zadawać mi pytania, pocieszać. Nie odzywałam się
do nich. Wysilałam się jedynie na sztuczny uśmiech mając nadzieję, że
wytłumaczą to sobie wariującymi hormonami w moim organizmie.
Zamknęłam za sobą drzwi domu, by
szybko udać się do łazienki. Rzecz jasna Niall dysponował zbyt dobrym słuchem,
przez co natychmiast zaczął się do mnie dobijać. Z mojej piersi co chwila
wyrywał się szloch. Miałam nadzieję, że Horan zapyta mnie za chwilę o zakupy,
których przecież nie zrobiłam. Musiał być już potwornie głodny. W
przeciwieństwie do mnie. Mój żołądek był ściśnięty, a perspektywa włożenia do
ust czegokolwiek przyprawiała mnie o mdłości. Usiadłam na krawędzi wanny, w
której jeszcze poprzedniego wieczora brałam relaksacyjną kąpiel zafundowaną
przez mojego cudownego chłopaka.
Zaklęłam cicho pod nosem. Dlaczego
to wszystko się skomplikowało? Dlaczego nie mogłam uwierzyć w szczerą miłość
Lou, co doprowadziło do tej jednej chwili spędzonej z Niallem? Rzecz jasna
kochałam mojego irlandzkiego blondaska. Był kochany. Każdego dnia okazywał mi
mnóstwo miłości i czuwał, by nasze maleństwo rosło zdrowe. Problem polegał na
tym, iż nie mogliśmy ukrywać się do końca życia. Niall był osobą rozpoznawalną
na całym świecie. To była tylko kwestia czasu, aż namierzą nas reporterzy,
fani… Rozpoczną się pytania, na które zapewne żadne z nas nie chciało udzielać
odpowiedzi.
Otarłam łzy. Musiałam być silna i
stawić czoła prawdzie. Louis nas znalazł, chociaż nie powinien. Nie miałam
zielonego pojęcia co siedziało w jego głowie, ale nie podobało mi się to. W
oczach widziałam złowrogi blask, a kiedy ruszyłam w drogę powrotną, w uszach
ciągle dudnił ironiczny śmiech. To zdecydowanie nie zwiastowało niczego
dobrego. Nie mogłam jednak postawić Nialla przed tego typu faktem. Głęboko
wierzyłam, że jednak Lou jest rozsądny. Poza tym nie mógł znać dokładnego
adresu.
Z torebki wydobyłam telefon. W
spisie miałam numery do wszystkich członków zespołu. Ot tak na wszelki wypadek.
Przecież moi rodzice siedzieli w Stanach, a rodzice Nialla mieli swoje sprawy w
Irlandii. Ściągnięcie ich w razie problemów byłoby bardzo trudne. Rzecz jasna
nie miałam pewności, że ich numery pozostały takie same, ale nadzieja umiera
ostatnia. Szybko wybrałam dobrze znanych dziewięć cyfr i zamarłam w oczekiwaniu
na połączenie. Zmieniłam numer, więc mógł pomyśleć, że to kolejny natręt.
- Halo? –
Po piątym sygnale rozległ się zachrypnięty głos. Ledwie go rozpoznałam. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Cześć
Haz – szepnęłam w nadziei, że jednak Niall mnie nie usłyszy. To on był
zdecydowanym zwolennikiem naszej ucieczki. – Z tej strony…
- Mel! O
Boże! – Głos Harry’ego w dalszym ciągu był mocno zachrypnięty. Do tego mówił
przez nos. Wyglądało na to, że kędzierzawy nieco się przeziębił. – Liam! Zayn!
Cherry! – Oho, chyba sobie zorganizowali jakieś rodzinne spotkanie. Zaśmiałam
się cicho. – Nasza Melissa się odezwała.
Po chwili w tle usłyszałam jakieś
zamieszanie. Ktoś musiał przewrócić jakiś stolik, albo zwyczajnie postanowił
rzucić wazonem. Przewróciłam oczami. Minęło już wiele miesięcy, ale oni
najwyraźniej pozostali tacy sami. Musiałam powstrzymać kolejną falę łez. Tym
razem tych z tęsknoty. Marzyłam o spędzaniu wieczorów na plotkowaniu razem z
moją najlepszą przyjaciółką. Brakowało mi tych mądrych rozmów z Harrym i
Liamem. Stęskniłam się za czarującym Zaynem, który był wymarzonym chłopakiem
Cherry. Potrzebowałam jakiejkolwiek wiadomości na temat, co u nich.
- Dawaj
mi ją. – Cherry musiała wyrwać telefon z dłoni Harry’ego. Milczałam w
oczekiwaniu. – Melissa, w co wy pogrywacie?! Gdzie jesteście? Jak się czujesz?
Dlaczego mnie zostawiłaś? – Przy ostatnim pytaniu głos jej się załamał. –
Tęsknię.
-
Przepraszam – wyszeptałam, pociągając nosem. – Pomyśleliśmy, że tak wszystkim
będzie łatwiej.
-
Łatwiej? – Prychnął Zayn. Telefon Hazzy musiał być już na głośnomówiącym. –
Nasz zespół się rozpada, Louis zwariował, a dziennikarze nie dają spokoju. To
jest piekło.
- Dajcie
jej spokój – ponownie wychrypiał loczek. Chwycił chyba swój telefon, musiał
zmrozić pozostałych wściekłym spojrzeniem, przeszedł do jakiegoś innego
pomieszczenia. – Mel, co się dzieje?
Chociaż on jeden postanowił na mnie nie
naskakiwać. Czułam potworne wyrzuty sumienia, że dzwoniłam do niego dopiero
teraz. Przecież był osobą godną zaufania. Mogliśmy go wtajemniczyć w nasze
plany.
- Lou
jest tutaj.
- Gdzie?
Nie miałam czasu. Musiałam wszelkie
informacje ograniczyć do minimum. Przynajmniej na razie. Jeśli Louis chciał
uprzykrzyć nam życie, to jedynie Harry był w stanie przemówić mu do rozsądku.
Niallowi z resztą też, jeśli przyjdzie mu do głowy bronić mnie przed
Tomlinsonem.
-
Mieszkamy w Llandre. To pięć godzin jazdy samochodem z Londynu – wyrzuciłam z
siebie. – Haz, boję się. Nie wiem co kombinuje Louis.
- Będzie
dobrze. Zaraz wsiadam w samochód – oznajmił loczek.
- A nie
jesteś przypadkiem chory? Nie chcę mieć ciebie na sumieniu.
-
Spokojnie, Mel. Dam sobie radę.
- Dziękuję.
Ta rozmowa wiele mnie kosztowała.
Musiałam jeszcze powiedzieć Niallowi, że wszystko przepadło. Nie będzie już
żadnych tajemnic. Zapewne niedługo wrócimy do Londynu, zacznie się cała afera z
dzieckiem Nialla. Powstaną również pytania dotyczące reaktywacji zespołu.
Przetrwamy to jakoś. Wierzyłam w to.
Otworzyłam drzwi łazienki, przy
których w dalszym ciągu siedział Horan. Musiałam wymusić uśmiech na ustach, bo
prawda zdecydowanie za bardzo mnie przytłoczyła. Nie miałam pojęcia jak Niall
sobie z tym wszystkim poradzi. Już samo odseparowanie od zespołu i normalnego
życia, było dla niego czymś strasznym.
- Co się
stało? – Zapytał poważnym tonem, podnosząc się z miejsca. Nie lubiłam kiedy
patrzył mi prosto w oczy. Miałam wrażenie, że jest w stanie odczytać każdą moją
myśl. – Mel, no przecież widzę. Coś ciebie dręczy, więc możesz przestać się
uśmiechać i powiedzieć o co chodzi.
Przewróciłam oczami. Byłam zła,
owszem. Nie musiał przecież wiedzieć wszystkiego. Chociaż o obecności Lou
zapewne bardzo by chciał. Wszelkie wątpliwości minęły, kiedy Niall położył ręce
na moim wielkim brzuchu. W prawdzie nie czułam, byśmy oboje byli gotowi na to
całe rodzicielstwo, ale miałam pewność, że bez względu na wszystko pozostaniemy
szczęśliwymi ludźmi. Tak, Louis Tomlinson przecież tego nie zmieni!
-
Zadzwoniłam do Hazzy – szepnęłam. Horan spojrzał na mnie pytająco. Z początku
myślał pewnie, że to tylko żart. – Nie złość się. Lou nas znalazł. Nie wiem co
on…
-
Tomlinson?
- Znasz
innego, który wymagałby telefonu do Stylesa? – Prychnęłam. – Niall, obiecaj mi
coś. Nie pójdziesz go szukać i nie wpakujesz nas w jeszcze większe tarapaty.
- Więc to
przeze mnie to wszystko?
No pięknie. Więc jednak kilka
miesięcy słodkiego życia się skończyło. Pierwsza, poważna kłótnia wisiała w
powietrzu i najwidoczniej nie było możliwości, by cofnąć wypowiedziane słowa.
- Miałam
tylko na myśli byś nie wpakował się w kłopoty przez Louisa.
- Nie
byłoby tego, gdybyś się nie przyznała. Mogłaś nas wszystkich oszukiwać i
bylibyśmy równie szczęśliwi – wywarczał Niall. – Louis chciał tego dziecka!
- A ty go
nie chcesz? – Zapytałam z niedowierzaniem. Do tej pory wydawało mi się, że Niall
już kocha to nienarodzone maleństwo. W moich oczach znów stanęły łzy. – W takim
razie idź! Idź i powiedz Lou, że to jego dziecko, a ty się go wyrzekłeś.
- Nie
Melissa – jęknął blondyn zdając sobie sprawę, że to jednak on powiedział o
kilka słów za dużo. – Kocham cię i nasze dziecko.
- Więc o
co chodzi?
Złowroga cisza zapadła między nami
na krótką chwilę.
- Skoro
zadzwoniłaś po Harry’ego, mogłaś równie dobrze sama ściągnąć tutaj Louisa.
-
Większej bzdury nie słyszałam od dawna. Lou jest ostatnią osobą, którą
chciałabym widzieć.
- A może
w dalszym ciągu go kochasz?
Moje oczy miały wielkość
pięciozłotówek. To przecież nie możliwe, by Niall mnie o coś takiego
podejrzewał. Dojrzałam do swoich uczuć. W przeciwieństwie do niego, jak widać.
__________________________________________________
Dziękuję Wam za wszystkie komentarze pod prologiem :) Ze względu na studia nie miałam zbyt wiele czasu na odwiedziny Waszych blogów, ale to niedługo się zmieni. Także pozostawiajcie adresy.
Przy okazji zapraszam na coś nowego: Leave Me Today.
Świetny rozdział i już zaczyna się coś dziać. Louis namiesza - to pewne :)
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział, mam nadzieję że Louis nie namiesza za dużo.Nie chce żeby Melissa wróciła do Louis'a -.-.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny <3
#NelissaTeam x
*.*
OdpowiedzUsuńUwielbiam, kocham, ubóstwiam ciebie i twoje opowiadania! Są cudowne! ♥ Buziaki, Nickie ;**
OdpowiedzUsuń**Spam**Z góry przepraszam**Jeśli nie lubisz takich wiadomości, usuń komentarz**
OdpowiedzUsuńClaire Evans, zwykła nastolatka kochająca śpiewać, ciesząca się każdą chwilą w życiu. Pewnego dnia wszystko zostaje jej odebrane. Przyjaciele, chłopak...Przeprowadzając się w nowe miejsce, Claire myśli ,że już nigdy nie zazna szczęścia...Czy aby na pewno ma rację? Jej życie wywróci się do góry nogami, gdy pojawi się w nim najsławniejszy boysband na świecie. Czy jeden z chłopaków namiesza jej w głowie? Będą przyjaciółmi...A może kimś więcej? Czy jeden jedyny casting w X Factor pomoże jej spełnić marzenia? Tego dowiecie się czytając moje opowiadanie. Serdecznie zapraszam na bloga : http://you-will-always-be-my-love.blogspot.com/
Ja czytam! Co prawda trafiłam na twojego bloga już po zakończeniu I części, ale bardzo mnie zaciekawiła. Na pewno masz we mnie stałą czytelniczkę. :) Na razie nie napiszę nic na temat prologu i rozdziału 1, gdyż chcę zobaczyć jak wszystko się rozwinie :)
OdpowiedzUsuńPierwszą część uwielbiam, druga już po prologu i pierwszym rozdziale trafiła na moją listę tych ulubionych blogów! Mam nadzieję,że nie zrezygnujesz z publikowania kolejne części, bo bym tego nie przeżyła! Na pewno bedziesz miała tyle samo czytelników jak podczas pierwszej części. Tak mnie zastanawia , jak to Louis się tam znalazł... I co siedzi w tej jego głowie. No Tomlinson ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Dominic .
Życzę weny ; ))
Jejku znalazłam twoje opowiadania i pochłonęłam je w jeden wieczór.
OdpowiedzUsuńSą świetne!!! Cały czas męczą mnie tajemnice Tomlinsona...
Zamierzasz kontynuować pisanie drugiej cześci?
Mam nadzieję że tak bo czekam z niecierpliwością. ;) xx
@Best_CrazyMOFO