Opuściłam dom, głośno trzaskając
drzwiami. Kilka wron zerwało się z pobliskiego drzewa, zrzucając przy tym kilka
ton śniegu, który zalegał na gałęziach. Tak, zgadza się. Do Londynu zawitała
prawdziwa zima. Nie jest to częste zjawisko jeśli weźmie się pod uwagę strefę
klimatyczną, w której położona jest cała wyspa. Wystarczy jednak dodać efekt
cieplarniany i bum! Dwa i pół metra śniegu napadało w trzy dni. I to na Boże
Narodzenie! Ku uciesze wszystkich dzieci oraz po złości rodzicom.
Te ostatnie dni były dla mnie istnym
koszmarem. Musiałam chodzić na zajęcia bez mojej przyjaciółki. Cherry dodawała
koloru każdym, nawet tym najnudniejszym wykładom. Co gorsza uczepił się mnie
Niall. Nie miałam jednak serca by go od siebie odtrącać. Przez ten przeklęty
śnieg biedaczek nie mógł polecieć do domu. Został uziemiony razem z Malikiem.
Nie przypuszczałam, by ta wiadomość jakoś specjalnie go rozradowała. Owszem,
przynajmniej nie musiał siedzieć zupełnie sam, ale Zayn to nie to samo, co
prawdziwa rodzina.
A ja mojej rodziny szczerze
nienawidziłam. To właśnie dlatego opuściłam rodzinną kolację i głośno
trzasnęłam drzwiami wyjściowymi. Jeśli wczoraj uważałam ojca za człowieka
rozsądnego, to dzisiaj zmieniłam na ten temat zdanie. Kompletnie mu odbiło!
Stwierdził, że może porzucić dobrą posadę w swojej firmie i całą rodziną
wyjedziemy do Stanów. Mama dobrze się tam już gospodarzy, a ze zmianą szkoły
również nie powinno być problemu. Przynajmniej w przypadku Tommy’ego. Ja bym
musiała czekać na nowy rok akademicki. W tej mojej złości nie chodziło już
nawet o tą przeprowadzkę, ale dlaczego nikt nawet nie zapytał mnie o zdanie!
Byłam pełnoletnia, mogłam zostać w Londynie. Jakoś bym sobie poradziła. Może
nawet poszukałabym pracy? Dlaczego ten ojciec w ogóle wpadł na tak głupi
pomysł?! Jeszcze niedawno wypierał się wszelkich uczuć do mojej matki. Teraz
wystarczyło, że pani Adams przyjechała, a on zapomniał o całej złości. Powinnam
się cieszyć, ale jakoś nie mogę.
Na dworze było jakieś minus
piętnaście, a ja miałam na sobie tylko ciepłą bluzę, która nie ogrzewała mnie
wystarczająco. Po dwudziestu minutach trzęsłam się z zimna jak osika. Nie
chciałam wracać do domu. W pobliżu było tylko jedno miejsce, do którego mogłam
zawitać na kilka godzin, by się ogrzać. Nie podobał mi się ten pomysł, ale
piętnaście minut później dobijałam się do drzwi jednego z najładniejszych domów
w okolicy. Po krótkiej chwili usłyszałam ciche przekleństwo, a przede mną stał
Niall Horan we własnej osobie.
-
Czy jesteś moim gwiazdkowym prezentem? – Zapytał, a w jego oczach dostrzegłam
radosne iskierki.
-
Niestety nie. Pomyślałam sobie, że zostawiliście przy wigilijnym stole puste
miejsce dla niespodziewanego gościa – uśmiechnęłam się niewinnie.
Niall może częściej był upierdliwy
niż fajny, ale jako przyjaciel spisywał się wspaniale. Natychmiast wciągnął mnie
do wnętrza ciepłego domu, opatulił swoją bluzą i nakazał Zaynowi przygotowanie
ciepłej herbaty z sokiem malinowym. Blondyn posadził mnie na kanapie w salonie.
Zorientowałam się, iż na ich kolację wigilijną składała się mrożona pizza oraz
frytki. Ciekawe zestawienie, którego powinnam spodziewać się po dwóch samotnych
facetach. Nie umknął mojej uwadze również fakt, iż pod choinką stała butelka
whisky.
-
Czyś ty zwariowała! Wychodzić w samej bluzie, jak na dworze mróz!
-
Niall, daruj sobie te kazania – uśmiechnęłam się do chłopaka. – Jak bym nie
miała powodu, to bym nie przyszła do was.
-
Więc o co chodzi? – Zapytał Zayn przynosząc z kuchni trzy szklanki oraz butelkę
Coca Coli. Horan posłał mu pytające spojrzenie. Miał przynieść gorącą herbatę,
a nie to. – Alkohol szybciej postawi Mel na nogi. A poza tym już mieliśmy
zaczynać nasze świętowanie.
Czułam jak mój telefon w kieszeni
wibruje. Pierwsze dziesięć połączeń zignorowałam. Jedenaste odebrałam tylko po
to, by oznajmić, iż mają się o mnie nie martwić i do domu wrócę później. A może
nawet dużo później. Chciałam zatopić swoje smutki w szklance wypełnionej
napojem gazowanym wraz z whisky. Chociaż niekoniecznie za tym trunkiem
przepadałam. Poza tym już czułam, że będę mieć przeogromnego kaca. Dobrze, że
nie moralnego. Z tym byłoby znacznie trudniej sobie poradzić.
Po drugiej szklance zaczęło mi się
lekko kręcić w głowie. Mimo tego poprosiłam Zayna, by znów przygotował dla mnie
drinka. Po jego minie domyśliłam się, że powinnam przystopować, ale nie miałam
najmniejszego zamiaru.
-
No bo jak oni mogli podjąć taką decyzję, nie pytając mnie o zgodę?! –
Krzyknęłam czując, że za chwilę się rozpłaczę. Nie byłam już wściekła. To co
czułam określiłabym raczej jako bezsilność. Nie ważne co bym wymyśliła: rodzice nigdy się nie zgodzą, bym bez nich
została w Anglii. – Poza tym nie rozumiem od kiedy oni tak dobrze się
dogadują. Jeszcze dwa tygodnie temu ojciec powtarzał, jak bardzo nie chce mieć
nic wspólnego z moją matką.
-
Nie możesz wyjechać – oznajmił rozpaczliwym tonem Niall. – Bez ciebie moje
życie nie ma sensu.
-
Rzeczywiście Niall, twoje problemy są w tej chwili najważniejsze – mruknął
Malik, otaczając mnie ramieniem. – Ale w jednym masz rację: nie pozwolimy Mel
wyjechać.
Uśmiechnęłam się nieznacznie. Może
przez ostatnie dni ich unikałam. Nie chciałam mieć nic wspólnego z One Direction. Na uczelni oczywiście nie
byłam w ostatnie od tego uciec. Co chwila jakaś dziewczyna pokazywała mnie
palcem mówiąc, że jestem tą od Louisa. Zwyczajnie znosiłam to wszystko w
milczeniu. Pomagały mi również wiadomości od Cherry. Siedząc w Paryżu
obserwowała plotkarskie portale. Widziała zdjęcia z bankietu. Czytała również
artykuł o niewiernym Tomlinsonie, który lubi zabawiać się z innymi dziewczynami
za moimi plecami. Przy okazji cały świat już chyba wiedział jak się nazywa ta
tajemnicza wybranka Louisa. Wystarczyło wpisać w google Melissa Adams, a wyskakiwało kilka stron, na których byłam głównym
obiektem żartów. Tylko raz odważyłam się przeczytać te komentarze. Przez
kolejnych kilka godzin leżałam na łóżku i płakałam.
-
Chyba powinnam wrócić do siebie – wyszeptałam, gdy zegar wybił północ. – Dzięki
za wszystko.
-
Hej, Mel. Jeśli nie chcesz konfrontować się dzisiaj z rodzicami, to zawsze
możesz przenocować u nas – zaproponował Malik. – Sypialnia Hazzy jest wolna. Bo
domyślam się, że pokój Louisa odpada.
Podziękowałam mulatowi. Wysłałam
ojcu wiadomość, że nie wracam na noc. Natychmiast oddzwonił, ale zdecydowałam
się nie odbierać. Wdawanie się w dyskusje nie miało w tej chwili sensu. Potrzebowałam
czasu, by to wszystko przemyśleć. Jedna noc zdecydowanie nie wystarczy, a
rodzice chcieli już za trzy dni być w Stanach. Skąd ten pośpiech? Dlaczego mam
podporządkowywać się woli matki, która tak nagle przypomniała sobie o naszym
istnieniu?
-
Nie martw się, jeśli zajdzie taka potrzeba, to możesz się do nas przeprowadzić
– w oczach Horana dostrzegłam znajomy błysk. Coś wymyślił. – Twoi rodzice nie
wiedzą przecież, że ten układ z Louisem to tak tylko… w ramach wdzięczności.
Zawsze możesz im powiedzieć coś w stylu: zostaję tutaj, gdzie miłość mojego
życia.
-
To nie wypali. Znam swoich rodziców – spuściłam głowę. – Jakoś będę musiała
sobie z tym poradzić.
-
Oszukujesz samą siebie, wiesz?
Niall chwycił moją dłoń i zmusił,
bym spojrzała w jego oczy. Te błękitne spojrzenie uspokajało, a przy okazji
dodawało otuchy. To śmieszne, że Niall Horan sprawił, iż poczułam się lepiej.
Kątem oka zerknęłam na nadproże, które prowadziło do salonu. Powieszona została
tam gałązka jemioły. I mogę następny krok tłumaczyć spożytym alkoholem oraz
brakiem rozsądnego Zayna:
-
Chodź – pociągnęłam Horana za rękę w stronę jemioły. – Nie mam dla ciebie
prezentu, ale to powinno wystarczyć.
Wspięłam się na palce i nieśmiało
musnęłam wargi blondyna. Z początku był mocno zaskoczony, ale po chwili już
wpił się w moje usta z zachłannością. Musiałam przyznać, że smakował
wyśmienicie. Coś jak truskawkowe żelki. Uśmiechnęłam się w duchu na tą myśl.
Jeszcze większym zaskoczeniem był dla mnie fakt, iż Horan cudownie całował.
Delikatnie, z czułością, ale i namiętnością. Zdawał sobie sprawę, jak dobry w
tym jest oraz jaką przyjemność sprawiają mi te pocałunki.
Odsunęliśmy się od siebie, by
zaczerpnąć tchu.
-
To najlepszy gwiazdkowy prezent, jaki dostałem – uśmiechnął się, zakładając
kilka niesfornych kosmyków za moje ucho. Nachylił się, by ponownie musnąć moje
usta. – Dobranoc.
-
Dobranoc – wyszeptałam, gdy Horan już dawno wbiegł po schodach na piętro.
_______________________________________________________
Jako, że brak mi silnej woli: jest rozdział szósty. Ale z dodaniem kolejnego na serio będę czekać tydzień. W ogóle nowe rozdziały tutaj będą pojawiać się co środę. Tak przynajmniej nie będzie mnie korcić :)
Jako, że brak mi silnej woli: jest rozdział szósty. Ale z dodaniem kolejnego na serio będę czekać tydzień. W ogóle nowe rozdziały tutaj będą pojawiać się co środę. Tak przynajmniej nie będzie mnie korcić :)
Dziękuję za komentarze! Chciałabym Was również zaprosić do przeczytania prologu na Nie Zawiedź Mnie. Liczę na szczere opinie.
świetny rozdział i świetne opowiadanie! jestem tak ciekawa co będzie dalej, że normalnie nie wytrzymam całego tygodnia! masz talent do pisania! to opowiadanie strasznie wciąga! czekam z niecierpliwością do następnej środy! :D
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie: http://letsdothisonelasttime.blogspot.com/ :)
mogłabym zacytować cały odcinek, bo tak baardzo mi się podoba, ale ograniczę się tylko do dwóch zdań:
OdpowiedzUsuń'- Rzeczywiście Niall, twoje problemy są w tej chwili najważniejsze – mruknął Malik, otaczając mnie ramieniem. – Ale w jednym masz rację: nie pozwolimy Mel wyjechać.'
(wypowiedź Zayn'a spowodowała, że szeroki uśmiech nie schodził z moich ust przez dobrą chwilę)
'- Nie martw się, jeśli zajdzie taka potrzeba, to możesz się do nas przeprowadzić –[...] Zawsze możesz im powiedzieć coś w stylu: zostaję tutaj, gdzie miłość mojego życia.'
(tym razem Niall dostał wielkiego plusa! po prostu jego słowa spowodowały, że zaczęłam podejrzewać iż to on jest tym tajemniczym LordemJohnem - bo jeżeli wziąć pod uwagę jego zachowanie po ostatniej rozpowie, w której Mel zdradziła, że jest zła na Louis'a Tomlinson'a... coś się święci!! i do tego jeszcze ten świąteczno-prezentowy-pocałunek :) Młah!
Pocałowała Nialla, omg! A co z Louisem? Kurcze,zaczyna się dziać! :D I mam teraz czekać tydzień na kolejny rozdział? :(
OdpowiedzUsuńBardzo dobry rozdział.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że w następnym coś z Lordem i całym 1D.;p
Pozdrawiam./z
Cześć i czołem. Nie chciałam się odzywać przed przeczytaniem wszystkich rozdziałów, ale tak jakoś wyszło. W każdym razie, jestem za prologiem, który mocno mnie zaintrygował. Cieszę się, że wreszcie znalazłam jakieś opowiadanie z poprawnymi akapitami i bez wyraźnych błędów, takich w stylu "pokemonów". Odezwę się jeszcze, kiedy przeczytam wszystkie rozdziały. W wolnej chwili zapraszam na moje opowiadanie - ostatni-oddech.blogspot.com. Więc do napisania, cya!
OdpowiedzUsuńPocałowała Nialla? Nie to żebym się nie cieszyła czy coś, ale było to trochę niezręczne, ponieważ jest jeszcze Louis... ale i tak fajnie xd czekam na następny, a tak na marginesie to zapraszam na nowy rozdział (: possess-my-heart.blogspot.com
OdpowiedzUsuńszeroko uśmiechnęłam się widząc 6 rozdział! po przeczytaniu tego postu mam mieszane uczucia, co do LordaJohna, ale mniejsza z tym. uwielbiam scenę pomiędzy Mel a Niall'em. awww... mam do niego największą słabość i każde opowiadanie, w którym dzieje się coś pomiędzy nim a główną bohaterką zawsze mnie cieszy. pocałunek był cudowny! <3 ciekawe co teraz będzie z Louisem. wydaje mi się, że nie przejmie się tym. czekam na następny! ;*
OdpowiedzUsuń[heartless-boys]
uwielbiam. po prostu uwielbiam. nawet nie za samo opowiadanie, ale za sposób, w jaki piszesz. grafika bloga też niczego sobie, czekam na więcej (;\
OdpowiedzUsuń+ zapraszam do mnie: http://your-own-direction.blogspot.com
Czy tylko ja jaram się tym
OdpowiedzUsuńrozdziałem? Jest po prostu
genialny. To jak piszesz..
to po prostu cudowne! Masz
wielki talent dziewczyno!
Zapraszam na rozdział 5 na moim blogu -> http://lifeisacontinuousgame.blogspot.com/
Okej, musisz wysłuchać tego, co tu zaraz napiszę. Serio :)
OdpowiedzUsuń1. Natknęłam się tu przez jednego z Twoich obserwatorów, czego oczywiście nie żałuję!
2. Mimo tego, że jestem zmęczona i nie chciało mi się czytać, weszła na twój blog i przeczytałam kilka rozdziałów.
3. Już miałam sobie pójść, gdy pojawił się Niall i zmienił twoje opowiadanie o 360 stopni w stopniach pozytywnych!
4. Błagam cię, pisz dłużej, częściej, codziennie i nie przerywaj! Haha, może ci się to wyda śmieszne, ale serio, pokochałam Twoje opowiadanie. I już czekam na następne.
5. Tak jak piszą inni - masz talent! A dzisiaj niewiele osób potrafi pisać tak dobrze, że aż chce się tu wracać.
6. Ode mnie mała prośba: gdybyś weszła na chwilę na mój blog, byłabym wdzięczna. U mnie od groma Nialla, ale chyba już zauważyłaś, że go uwielbiam ! <3
7. Czekam na notki, zaraz dodam się do obserwatorów.
Wbijaj: www.ho-run.blogspot.com
xx
Bardzo mi się podoba twoje opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńMogłabym czytać i czytać<3
Pozdrawiam :D
Zapraszam do mnie http://life-is-one-big-game.blogspot.com/
Super ! Na prawdę ! ; ) Bardzo ale to bardzo mi się podoba ; ) Mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach na http://life-is-brutal-1d.blogspot.com/ i przy okazji skomentować go ? ; ) Byłabym wdzięczna ; ) ! Pozdrawiam ;D
OdpowiedzUsuńDobra. Masz tylko 6 rozdziałów do nadrobienia / przeczytania. XD Niedługo wezme sie za ich czytanie. Och. A teraz jestem tu tylko by poinformować cię o NN na HAGGARD.BLOG.ONET.PL , bo mnie prosiłaś. Licze na szczery komentarz. Heh. ( jak przeczytam wszystkie twe wypociny , to dam ci znać , co o tym sądze i wgl. < 3 Więc sobie nie myśl , że ja tu jestem taki dryblas , co nie wpada na blogi . PO prostu ostatnio czasu nie miałam , aby tu wejść <3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPszzz nagmatwałam w tamtym komentarzu.
UsuńWięc zacznę od początku xD
Trafiłam tu przypadkiem i normalnie jestem oczarowana.
Przeczytałam dotychczas ukazane rozdziały i muszę powiedzieć, że bardzo wciągnęła mnie historia Mel, jest oryginalna i rzadko spotykana. Masz bardzo dobry, a raczej świetny styl pisania. Opowiadanie czyta się lekko i z przyjemnością. Jednym słowem.CUUUDO ♥
Teraz to mi w głowie namieszałaś po piątym rozdziale byłam święcie przekonana że LordJohn to Tomlinson, bądź Styles bo był taki miły dla Mel,a teraz to myślę, że może to być też Niall.
Eh.. kiedy się to wyjaśni?! Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział, niech cię skusi by dodać go wcześniej ;P
Buziaki
loreeen ;)*
http://im-dying-in-love.blogspot.com
Czyżby LordJohn to nasz uroczy Niall?:) I wkręciłam się w Twoje opowiadanie. Miałam wziąć się za nie już wcześniej, ale dopiero teraz pozwolił mi na to czas. Można liczyć na info o nn?
OdpowiedzUsuńNIEEEEEEEEEE! Nie możesz mi tego zrobić! błagam - częściej!
OdpowiedzUsuńO nie! to koniec! Myślałam że masz jeszcze 7 rozdział w zanadrzu!!! :( Płaczę, płakam... wszystko jedno...
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Coś mi się, że LordJohn okaże się być w rzeczywistości naszym, wielkim Louisem Tomlinsonem.
OdpowiedzUsuńNie, nie nie NIE RAZ NA TYDZIEŃ! Częściej. Twoje opowiadanie należy do moich ulubionych, więc raz na tydzień zdecydowanie mnie nie zadowala. Dla mnie mogłabyś dodawać codziennie :)
OdpowiedzUsuńPogubiłam się.. myślałam że LordJohn to Tomlinson, a teraz równie dobrze mógłby okazać się tym 'denerwującym i uroczym' Niall'em Horanem. Eh, chciałabym już wyjaśnienie, ale nie muszę czekać do środy. Jak ja przeżyję przez te dwa dni?
Pozdrawiam serdecznie ~malinowa mamba ♥
zajebiście<3
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie:
http://1dopowiadania123456.blogspot.com/