Rozdział ten chcę zadedykować wszystkim, którzy czytają.
Dziękuję Wam ♥
Przez kolejne dni nie mogłam skupić
się zupełnie na niczym. Wyjazd do Francji nie był najlepszym pomysłem. Wolałam
przeczekać jeszcze ten tydzień i rozwiązać te sprawy tutaj, w Londynie. Przy
Cherry starałam zachowywać się normalnie. Moja przyjaciółka bez przerwy paplała
o tym, jaka to jest szczęśliwa. Będzie razem z Malikiem w mieście zakochanych.
Zupełnie nie docierało do niej, że raczej na spokojny spacer po Polach
Elizejskich nie ma co liczyć. Będziemy siedzieć na dupie w hotelu. Ewentualnie
jakieś wyjście do klubu wchodzi w grę. Nic więcej. Swoją drogą, to Zayn zadzwonił
do mnie pewnego wieczora. Miał mnóstwo wątpliwości. Zaczął nawet się
zastanawiać, czy przypadkiem Cherry nie leci na sławę i jego pieniądze. Przez
piętnaście minut tłumaczyłam mu, że moja przyjaciółka taka nie jest. Znam ją
dobrze. Była w Maliku zakochana, a jako dość bezpośrednia osoba nie lubiła się
ukrywać.
Tak swoją drogą nie zdziwiłam się,
że Zayn zaczął mieć wątpliwości. Jeszcze do niedawna Holmes powtarzała mi, że
chłopcy z One Direction nie są warci
naszej uwagi. Louisa nie trawiła, na Zayna z Niallem warczała, a Liama oraz
Harry’ego w ogóle nie chciała poznawać. Ale to przecież prawda stara jak świat,
że kobieta jest zmienna. Przez większość swojego życia może mówić jedno, by
nagle diametralnie zmienić zdanie. To również dotarło do mulata po dłuższym
czasie. Cherry jest, jaka jest. Trochę zakręcona i określenie normalna zdecydowanie do niej nie
pasuje. Z całą pewnością właśnie dlatego tak dobrze dogaduje się z Zaynem.
Usadowiłam się wygodnie w fotelu.
Upewniłam się jeszcze, że spakowałam do torby swojego iPoda. Jak moje
doświadczenie mówiło: bez muzyki bardzo ciężko przetrwać lot. Nawet tak krótki,
jak do Paryża.
-
Mel, wyglądasz dzisiaj jakoś tak blado – szepnęła Cherry, uważnie mi się
przyglądając. – Wszystko w porządku?
-
Nie bardzo – westchnęłam. – Jeszcze kilka dni temu myślałam, że podjęłam
właściwą decyzję, ale teraz już po prostu nie wiem.
Przyjaciółka mocno ścisnęła moją
dłoń. Ten gest miał dodać mi otuchy. Trochę pomogło. Niestety nie rozwiązywało
moich problemów. Musiałam uświadomić Irlandczyka, że przyjaźń jest najlepszym
wyjściem z sytuacji. Gdzieś pogubiłam się w tym wszystkim. Póki nienawidziłam
Nialla, wszystko wydawało się proste. Był sobie Louis, w którym od dłuższego
czasu byłam zakochana. Był również Zayn, który spełniał rolę mojego
przyjaciela. Nagle BAM! Rodzice postanowili wyjechać do Miami. Potrzebowałam
wsparcia, poszłam do chłopaków i odkryłam w Niallu tą czułą, zupełnie
niedenerwującą, stronę. Ale w dalszym ciągu gdzieś tam był Tomlinson oraz
uczucie do niego. Nie wyleczyłam się. Próbowałam oszukiwać samą siebie i nawet
dobrze mi szło. Prawie w to wszystko uwierzyłam, a wtedy Louis oświadczył, że
będzie o mnie walczyć. Miałam być jego osobistym trofeum. Nie chciałam narażać
Horana na niepotrzebny stres. Louis zrobiłby dosłownie wszystko by go zgnębić
gdyby się okazało, iż to właśnie jego wybrałam. Tak, to zdecydowanie była
najtrudniejsza z decyzji w moim życiu.
Samolot wylądował punktualnie o
godzinie szesnastej na paryskim lotnisku. Razem z Cherry odnalazłyśmy nasze
walizki i ruszyłyśmy w stronę hali przylotów, gdzie czekał już na nas Frank. Na
jego widok uśmiechnęłam się radośnie. To była jedyna osoba, do której nie byłam
w żaden sposób uprzedzona.
-
Lot przebiegał spokojnie? – Zapytał, ładując nasze walizki do bagażnika.
Pokiwałam potakująco głową. – Dobrze, że nikt nie wiedział o waszym przybyciu.
Te wszystkie fanki bywają nie do zniesienia.
-
I mówi to ochroniarz zespołu.
-
Melissa, nie bądź wredna, bo każę tobie jechać komunikacją miejską do hotelu.
Frank pogroził mi palcem, a po
chwili oboje wybuchliśmy śmiechem. Dobrze wiedziałam, że nigdy by mi tego nie
zrobił.
Na lotnisku nie było ani jednej
fanki. Już prawie się ucieszyłam, że jednak odpocznę tutaj od tego całego
zamieszania. Niestety. Pod hotelem czekał tłum. Może nie chciały zobaczyć
właśnie mnie, ale gdy tylko zostałam rozpoznana, błysnęły światła fleszy.
Wzniosłam oczy ku niebu mając nadzieję, że tam znajdę jakieś rozwiązanie. No
ludzie. Jestem tylko zwykłą dziewczyną! Co z tego, że jestem w związku z
Louisem Tomlinsonem. Niejedna z tych piszczących ma już chłopaka. To przecież
prawie to samo.
-
Melissa mogę zrobić sobie z tobą zdjęcie?
Zerknęłam na małą dziewczynkę, która
uśmiechała się nieśmiało. Za jej plecami dostrzegłam starszego brata. Jego
znudzona mina mówiła sama za siebie. Nie chciał tu być. Nie chciał też czekać,
aż muzycy wrócą do hotelu, by jego siostra mogła zdobyć autografy. To właśnie
takie fanki mają najtrudniej. Muszą polegać na członkach swojej rodziny, którzy
nie zawsze wykazują chęć wsparcia. Nie zastanawiając się dłużej, zgodziłam się
na zdjęcie. Mała była mi ogromnie wdzięczna. Hej, nie jestem przecież zimną
suką bez serca!
-
Po raz pierwszy mam okazję spotkać kogoś, kto związany jest z zespołem –
dziewczynka podskoczyła radośnie w miejscu. – Dziękuję!
-
Poczekaj – chwyciłam ją za ramię. – Wybierasz się na jutrzejszy koncert?
-
Chciałam, ale rodzice nie kupili mi biletów.
-
Frank, czy w tej kwestii da się coś zrobić? – Spojrzałam z nadzieją na ochroniarza.
Poprosił byśmy przeszły do hotelowego lobby. Brat dziewczynki nie wyglądał na
zadowolonego, ale podążył za nami. Pozostałe fanki jęknęły cicho.
Frank wykonał kilka telefonów. Po
krótkiej chwili wrócił do nas z szerokim uśmiechem.
-
Mamy dla ciebie dwa bilety z możliwością wejścia za kulisy po koncercie. Co ty
na to?
W oczach dziewczynki dostrzegłam
łzy. Otoczyłam ją ramieniem i mocno przytuliłam. Dostała szansę spotkania się
ze swoimi idolami. Gdy ja na jej miejscu w ogóle bym się tym nie przejęła, ona
zapewne będzie wspominać tą chwilę jeszcze przez wiele lat.
-
Przyjdź tutaj jutro przed koncertem, to pojedziesz razem z dziewczynami – Frank
zmierzwił blond grzywkę dziewczynki. – A teraz już zmykaj, bo twój brat chyba
się niecierpliwi.
* * *
Z krótkiej drzemki obudził mnie głos
Zayna. Zerknęłam na dwójkę zakochanych, którzy okupowali łóżko Cherry i
najwidoczniej coś sobie wyjaśniali. Nie chcąc im przeszkadzać ogarnęłam się
szybko, by opuścić pokój. Od Franka dowiedziałam się wcześniej, że na ostatnim
piętrze hotelu mieści się basen razem z siłownią. Tam z całą pewnością
przebywał teraz Louis razem z Liamem. Oni lubili taki wieczorny wysiłek. Nie
powiem żeby to mi przeszkadzało. Miło było popatrzeć na dobrze zbudowanych
chłopaków. Czułam się przy nich bezpieczna.
Weszłam do windy. Mój umysł szybko
podjął decyzję, że na razie lepiej będzie trzymać się od Louisa z daleka.
Wpierw chciałam porozmawiać z Niallem, a gdzież indziej można go znaleźć, jak
nie w hotelowej restauracji? Miałam nadzieję, że nie zjadł jeszcze wszystkich
zapasów. Od czasu przylotu do Paryża nie miałam nic w ustach. Mój żołądek
pilnie domagał się porcji jakiegoś pożywienia.
Restauracja mieściła się tuż przy
recepcji. Recepcjonista posłał mi szeroki uśmiech i oznajmił, iż za pół godziny
kończą wydawanie posiłków. Musiałam się pospieszyć, ale to dla mnie żaden
problem. Pod względem jedzenia byłam dość podobna do Irlandczyka. Mogli mi
podać cokolwiek, a znikało to z talerza w przeciągu kilku chwil.
W odległym kącie restauracji dostrzegłam
Harry’ego. Siedział zupełnie sam i nie wykazywał zainteresowania tym, co
znajdowało się na jego talerzu. Biedny loczek. W dalszym ciągu coś go trapiło i
trasa koncertowa na razie niewiele mu pomagała. Dosiadłam się do niego, nie
pytając nawet o zgodę. Spojrzał na mnie smutnymi, zielonymi tęczówkami. Przez
krótką chwilę miałam wrażenie, że się rozpłacze.
-
Hej Harry. Co jest?
-
Nic.
-
Och, faktycznie – zironizowałam. – W takim razie gdzie podział się ten
elokwentny Styles, którego uśmiech natychmiast poprawia mój dzień?
-
Daj mi spokój.
Szybko przejrzałam kartę dań.
Zdecydowałam się na naleśniki z czekoladą i dżemem wiśniowym. Kiedy tylko
kelner się oddalił, postanowiłam zabawić się w psychologa. Pocieszanie innych
nigdy nie było mocną stroną, ale przecież smutny Harry nie powinien pojawiać
się na jutrzejszym koncercie.
-
Jak się wygadasz, to od razu lepiej się poczujesz.
-
Ale ja nie chcę o tym mówić – jęknął, ukrywając twarz w dłoniach. – Jestem
głupi.
-
Harry, nie jesteś – poklepałam muzyka po plecach. – Ale póki nie powiesz mi o
co chodzi, to nie będę wiedziała w jaki sposób ciebie pocieszyć.
-
Pocieszenie wcale nie jest mi potrzebne – mruknął niechętnie, w dalszym ciągu
ukrywając twarz w swoich dłoniach. – Po prostu jestem głupi i tyle. Jak w ogóle
mogłem być z tak pustą dziewczyną, jak Amelie?
-
Zerwaliście?
-
Ktoś mi w końcu uświadomił jaka Amelie jest naprawdę – spojrzał na mnie przez
palce. Tym razem w oczach nie było smutku, a błysk, którego w żaden sposób nie
mogłam rozgryźć. – Pusta, głupia, szukająca sensacji…
Chwila! To były moje słowa, których
użyłam do opisania Amelie Lordowi. Zerwałam się z krzesła, wpadając przy tym na
kelnera niosącego moje zamówienie. Styles skrzywił się nieznacznie. Chyba nie
spodziewał się, że tak szybko w tym wszystkim się połapię. No cóż…
niespodzianka! Nie jestem taka głupia, jak czasami się niektórym wydaje.
-
Melissa, daj mi to wszystko wytłumaczyć – chwycił moją dłoń. – Na początku nie
miałem zielonego pojęcia, że ty jesteś Hope. Dopiero gdy wspomniałaś o Louisie
wszystko do mnie dotarło.
-
Oszukiwałeś mnie. Od miesiąca wiedziałeś z kim piszesz – zamarłam gdy zdałam
sobie sprawę, jak wiele Styles wiedział o moich uczuciach. Wspominał też jakiś
czas temu, że się zakochał w dziewczynie mieszkającej na drugim końcu miasta.
Chodziła do innej szkoły i mógł widywać się z nią tylko podczas imprez
organizowanych przez jego przyjaciół. – Harry! Dlaczego mi nie powiedziałeś?
-
Bałem się, że mnie znienawidzisz.
-
Och, serio? – Chwyciłam talerz z moimi naleśnikami. – Teraz to dopiero ciebie
nienawidzę!
Odwróciłam się na pięcie. Zadawanie
się z One Direction nie było jednak
dobrym pomysłem. Najpierw Louis, później Niall, a teraz Harry. Niewielu już
pozostało, którym mogłam zaufać. Biorąc pod uwagę fakt, iż z Liamem raczej
niewiele rozmawiałam… Pozostał mi tylko Zayn. Z całej piątki tylko on jeden!
Szkoda tylko, że jego uwaga teraz skupiała się jedynie na Cherry.
-
A szlag by was wszystkich One Direction!
– Wrzasnęłam, wsiadając do windy.
_______________________________________________________
Zjebałam, wiem. Koniec tajemnicy. Większość z Was dobrze się domyślała kim jest Lord. Hehe.Ponownie dziękuję Wam ślicznie za te wszystkie komentarze. To one dały mi kopa do szybkiego skończenia tego opowiadania. Więc no... Jeszcze 17 rozdziałów i epilog przed Wami. Mam nadzieję, że jeszcze niejednym Was zaskoczę. Ach, w zakładce o mnie znajdziecie już wszystkie opowiadania, które będą przeze mnie publikowane w najbliższym czasie. Niestety wena mnie wykańcza i nie daje spokoju ;d
Ważne! Jako, że nie ogarniam kogo powiadamiać, to proszę o wpisanie się do zakładki Informed. To mi znacznie ułatwi zadanie.
Ło Jezu. Ja tak w głębi serca wiedziałam, że to jednak Harry. Oczywiście miałam wątpliwości ale kto ich nie miał? Idealnie władasz słowem i to właśnie uwielbiam w Twoim opowiadaniu, bo jak się wciągnę to nie ma nic, co by mnie powstrzymało od przeczytania. No nic, czekam na następny <3 [possess-my-heart]
OdpowiedzUsuńWiedziałam, wiedziałam, wiedziałam! No wiedziałam, że Harry jest Lordem. Och, jak słodko... Ale jednak Melissa źle zareagowała. Nie powinna go tak od razu odrzucać. Nie pomyślała, co on będzie czuł? Biedny, ależ bym go chciała w tej chwili przytulić. Szkoda, że Mel nie porozmawiała w tym rozdziale z Horanem... Ale to nic, będziemy czekać do następnego. Strasznie jestem ciekawa, co teraz dziewczyna zrobi. Twardy orzech do zgryzienia, najchętniej na jej miejscu wzięłabym wszystkich ich trzech! Ale loczek jest taki słodki... ech. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCholera przez ten czas ciągle myślałam, że Lord to Lou, ale i tak mi niezbyt pasowało. Zaskoczyłaś mnie nieźle! Trzech na głowie? To nie lada wyzwanie, jednak czuję, że wybierze Lou. Później będzie ją źle traktował to zakocha się w Harrym! Ale mam marzenia heh... Tak czy owak jestem mimo wszystko zadowolona z rozdziału, przynajmniej ujawnił się nam tajemniczy kolega z czatu. Pozdrawiam! kufer-szczescia.blogspot.com
OdpowiedzUsuńnie mam pojęcia co napisać. po części spodziewałam się, że to Harry jest Lordem, jednak coś mi w nim nie pasowało. Melissa ma naprawdę ogromny problem. Lou, Niall i Harry, boże. moim zdaniem powinna odciąć się od One Direction. może to wydawać się głupie, ale chłopcy przysparzają jej tylko kłopotów. Mel musi z nimi porozmawiać i to koniecznie!
OdpowiedzUsuńmoże zanim rozniosę klawiaturę napiszę coś o reszcie rozdziału.
aww, Mel była naprawdę miła załatwiając bilet tej małej dziewczynce. ogólnie odcinek wywarł na mnie pozytywne wrażenie. jest świetny! :)
pozdrawiam! x
[heartless-boys]
O rzesz w mordę.. o.O. Teraz to się dopiero będzie działo.. Mel ma teraz na pewno mętlik w głowie.. Ale mam nadzieję, że w końcu wszystko się ułoży.. :) .
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na następny . !
Pozdrawiam . ! ; * .
nie no odebrało mi mowę. nie spodziewałam się, że wyjawisz to tak szybko, myślałam że będzie się jeszcze trochę ciągnąć. także myślałam że to Harry będzie Lordem ale jednak coś nie do końca mnie do tego przekonywało. teraz to Mel ma już problem. trzech (tak zarąbistych) chłopaków się w niej kocha! aww. sama nie wiem co bym zrobiła na jej miejscu. teraz zapewne znowu nas zaskoczysz i dasz albo ta najbardziej niespodziewaną wersję, albo tą najbardziej spodziewaną. słodkie było jak Mel załatwiła bilety tej dziewczynce. wydaje mi się, że ta mała będzie miała jakiś wpływ na opowiadanie, ale to tylko moje domyślenia. wiem że zapewne tak jak ty napiszesz będzie świetnie, bo jesteś w pisaniu fantastyczna.
OdpowiedzUsuńogólnie rozdział świetny! twoje opowiadanie strasznie wciąga! :)
czekam z niecierpliwością na następny rozdział! :D
zapraszam do nas: http://theysaywearetooyoungonedirectionstory.blogspot.com/
było by miło jakbyś zajrzała i wyraziła swoją opinię w komentarzu! :)
zaje*isty ten rozdział,
OdpowiedzUsuńhah... od początku wiedziałam, że to Hazza :D
czekam na następne <3
Od samego rana nie mogłam sie zebrać i przeczytać... Ale teraz myślę sobie: jak mogłam! Przecież ten rozdział, jest jednym z tych najważniejszych. W końcu wiadomo kto jest Lordem i w końcu nie muszę głowić sie nad rozwiązaniem Tej nurtującej mnie zagadki :D Mało akcji Lou&Mel, ale mam nadzieję, że już niedługo. No i oczywiście Niall&Mel. Jednak ja wciąż mam tą nadzieję, że będzie Mel&Loui. :)
OdpowiedzUsuńOch biedny Harry...
OdpowiedzUsuńświetny! no nie mogę! w końcu wyszło na jaw kto jest Lordem! cały czas strasznie mnie to ciekawiło i wydawało mi się że będzie nim Harry, ale teraz wiem już na pewno! :D
OdpowiedzUsuńczekam na kolejne! :)
Mimo wszystko szkoda mi Harolda...Mel postąpiła, jakby to powiedzieć, źle :D
OdpowiedzUsuńJa jestem za Harrym chyba, na pewno nie za Lou tutaj.
Czekam na nn z nie-cie-rpli-wo-ścią!!! :D
http://one-direction-and-ammie.blogspot.com
Mel zachowała się nie ładnie. Tak bardzo szkoda mi Hazzy. Jednak domyślałam się,że to on może być tym Lordem ;p Rozdział dobry. Czekam nn.
OdpowiedzUsuńHaaa, wiedziałam! Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam WIEDZIAŁAM!!! Od początku mówiłam, że Harry jest Lordem Johnem! AAA ale jestem z siebie dumna :D Od dziś mówicie mi Oliwia jasnowidz :D Kurde! Niech Mel nie będzie zła na Hazzę, no przecież to takie słodkie :* W ogóle to jakoś nie wiem... Głupio by było, gdyby wybrała Louis'a, bo on tylko chce ją "zdobyć" a potem pewnie by ją zostawił. Między nimi nie czuję takiej love forever ;D A między Mel a Niallem, no to tak też nie czuję ich. Pewnie dlatego że uważam, że to JA powinnam być z Horanem :D No ale cóż. I wiesz co? Doszłam do wniosku że najlepiej by było gdyby... MEL BYŁA Z HARRYM :O Naprawdę! Czuję, że byliby piękną parą, romantyczną, kochającą się na zabój... Ale oczywiście to Twoje opowiadanie i wiem że Ty wymyślisz coś jeszcze lepszego. Już nie mogę doczekać się tych 17. rozdziałów!! To takie stresujące, nie wiedzieć z kim będzie Mel. Masakra :D
OdpowiedzUsuńOk, skończę już powoli, a jednak nie! Bo jeszcze nie skomentowałam tego pięknego zachowania Mel! Ta mała dziewczynka, a dzięki Melissie pójdzie na koncert One Direction... To było takie kochane!! Myślałam, że bardziej Cherry pasuje do takiego zachowania, a tu proszę! ;D Chciałabym być tą małą C:
No dobra, a jeszcze Zayn i Cherr ;D no więc PRZEPIEKNA Z NICH PARA! *__* W sensie nie widziałam ich, ale jak sobie wyobrażę... Ahh :))
No dobra. Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością ;) Co do powiadamiania, to nie musisz, bo i tak zawsze gdy mam wolną chwilę i wchodzę to od razu patrzę na blogi które czytam także... No ;D
A tak wgl to jak tam nowy rok szkolny? Która klsa teraz? I w ogóle? :) I czy już mówiłam, że kocham Twoje opowiadanie? :3
Oliwia
Nowy rok zacznie się dla mnie dopiero od października. Teraz kampania wrześniowa i chociaż jestem już na trzecim semestrze to jednak muszę zaliczyć pozostałe przedmioty. No... wypadałoby :P Więc tak: studiuję i od października będzie drugi rok :)
UsuńCieszę się, że moje opowiadanie się Tobie podoba. Takie opinie wiele dla mnie znaczą i aż chce się dalej pisać! :)
Wspaniale ! Jak zwykle zresztą ! :) Zapraszam do mnie :)http://life-is-brutal-1d.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń