O dziwo nie zastałam Zayna z Cherry.
Byłam prawie pewna, że ta dwójka zabawia się właśnie w jego pokoju. No cóż.
Jeśli będą z tego dzieci, to ja nie mam najmniejszego zamiaru się nimi
zajmować. Chociaż małe Zayniątka mogą być całkiem słodkie. Nie! Stop! Nie będę
sprawiać roli niańki, gdy rodzice będą chcieli się zabawić. Chwyciłam swój
telefon. Miałam pięć nieodebranych połączeń od ojca oraz wiadomość od brata.
Jakimś cudem rodzice dowiedzieli się, że poleciałam do Paryża na koncert.
Czyżby jednak śledzili portale plotkarskie? Tak, to zdecydowanie w stylu mojej
matki. Właściwie w jej przypadku wszystko przecież jest możliwe.
Chwyciłam beżową narzutę z łóżka,
opatuliłam się nią szczelnie i wyszłam na balkon. Ujemna temperatura wcale mi
nie przeszkadzała. Rozkoszowałam się widokiem Paryża pogrążonego w
ciemnościach. Kątem oka dostrzegłam paczkę papierosów, które pozostawić musiał
Zayn. Niewiele myśląc ujęłam wargami filtr i odpaliłam drugi koniec. Gryzący
dym wypełnił moje płuca. To nie był mój pierwszy raz. Uściślając: rok temu
rzuciłam palenie. Myślałam, że już ten etap mam za sobą. A jednak prawie pełna
paczka kusiła. Po pierwszym był kolejny. Gdyby nie zawroty głowy, zapewne
byłabym winna Malikowi całą paczkę.
Powoli wypuściłam z płuc ostatni
obłoczek nikotynowego dymu. Musiałam zadzwonić do rodziców, by wszystko im
wytłumaczyć. Tak właściwie to nie miałam zielonego pojęcia co im powiem. Zbyt
wiele i tak nie mogli mi zrobić na odległość. Ale jak mogłam się spodziewać:
pierwsze dwie minuty ojciec wypominał jaka to jestem nieodpowiedzialna. Później
mogłam dojść do głosu. Nie przypuszczałam nawet jak bardzo za nim tęsknię.
Zwyczajnie się rozkleiłam. Przepraszałam, że nie siedzę grzecznie w Londynie i
nie jestem tą idealną córeczką, którą ojciec tak bardzo chciał mieć. Po krótkiej
chwili milczenia padła propozycja bym jednak przyleciała do Miami. Na
miejscowym uniwersytecie mogłabym kontynuować naukę od drugiego roku. Ojciec
już się rozeznał w temacie. Musiałam tylko mieć średnią powyżej czterech. To
nie powinien być problem, a w obecnych okolicznościach propozycja wydawała się
bardzo kusząca.
-
Tutaj jesteś – do moich myśli wkradł się głos Nialla. Blondyn stał oparty o
balkonową balustradę. – Harry się o ciebie martwi i bardzo by chciał razem z
tobą porozmawiać.
-
W tej chwili chcę być sama – odpowiedziałam nie zaszczycając blondyna nawet
przelotnym spojrzeniem.
Horan przyciągnął do siebie krzesło,
ustawił je naprzeciwko mnie i zajął miejsce. Podciągnęłam kolana po samą brodę.
Miałam nadzieję, że w tych ciemnościach nie zauważy rozmazanego makijażu oraz
łez, które w dalszym ciągu powoli spływały po policzkach. Zarzucił sobie część
mojej narzuty na nogi. Trwaliśmy w milczeniu przez jakieś pięć minut.
-
Co się dzieje?
-
Niall – jęknęłam cicho. – Zostaw mnie. To wszystko nie ma sensu, rozumiesz? Ty
mnie kochasz, ale ja nigdy nie obdarzę ciebie tak silnym uczuciem.
-
Słyszę słowa, ale nie rozumiem dlaczego nie patrzysz mi w oczy – jego głos był
opanowany. Zupełnie tak, jakby się nie przejął. – Melissa, ty nie pasujesz do
Louisa. On chce zdobyć kolejne trofeum…
-
Przestań – warknęłam, gdy chwycił moją dłoń. – Podejmuję taką, a nie inną
decyzję. Wybieram Louisa i robię to dla ciebie, rozumiesz?
-
No właśnie nie chwytam.
-
Louis nie cofnie się przed niczym. Jeśli zdecyduję się na ciebie… - urwałam, a
przed oczami znów miałam scenę z mojego koszmaru. – Louis z chęcią zrobiłby
wszystko, aby ciebie zgnębić. Niech wszystko będzie takim, jak jeszcze przed
Bożym Narodzeniem.
Wiedziałam, że proszę Horana o
wiele. Nie mogłam odmówić, gdy poprosił mnie o ostatni pocałunek. Znów posmakowałam
jego słodkich warg. Był delikatny. Kiedy wplótł palce w moje włosy, poczułam
falę dreszczy rozchodzących się po całym ciele. Z każdą chwilą nasze wzajemne
pożądanie rosło. Blondyn wziął mnie na ręce, zaniósł do pokoju i ułożył na moim
łóżku.
-
Och, czyżbym wam przeszkadzał? – Ironiczny ton Louisa sprawił, iż cała magia
chwili prysnęła.
-
Ja… ja właśnie tłumaczyłam Niallowi, że to nie z nim chcę być – zabrzmiało to
głupio, ale nic innego nie przyszło mi do głowy. A przecież jakoś musiałam się
wytłumaczyć!
-
Wybrałaś świetny sposób – prychnął, chwytając Horana za kołnierz koszuli. – A
my to sobie wyjaśnimy później – oznajmił, wyrzucając blondyna za drzwi.
Przeniosłam się do pozycji
siedzącej. Znów miałam ochotę się rozpłakać. To wszystko było zdecydowanie
ponad moje siły. Powinnam teraz być w Londynie i zakuwać do tych pieprzonych
egzaminów! Jeszcze lepiej by było, gdybym siedziała z rodzicami z Miami. Nie
wdepnęłabym w to całe bagno.
-
Louis nie rób Niallowi krzywdy – wyszeptałam. – Ja na serio powiedziałam, że
zgadzam się tylko na układ sprzed świąt.
-
Melisso, ty się mnie boisz? – W oczach Tomlinsona dostrzegłam prawdziwe
zaskoczenie. – Przecież w życiu bym nie skrzywdził ciebie, ani mojego
przyjaciela. Jesteś dla mnie ważna. Podobnie jak zespół. Nie chcę niczego
rozwalać. Jeśli wolisz Nialla, to muszę pokornie usunąć się w cień.
-
Ale… - teraz to już zupełnie się pogubiłam. – Boję się, że nie czuję do
Niallera tego, co czuję, albo kiedyś czułam, do ciebie.
-
W takim razie niech wszystko pozostanie tak, jak jest – Tomlinson przysiadł w
nogach mojego łóżka. – Powiedziałem, że chcę do ciebie walczyć. Nie będę jednak
dążyć do celu po trupach. To nie jest do mnie podobne, chociaż wszyscy chyba
tak uważają.
Wzdrygnęłam się na to porównanie.
Wszystko przez ten koszmar sprzed kilku dni. Louis nie był taki zły. Nie miałam
zielonego pojęcia, dlaczego w ogóle miałam go za kogoś takiego? Przecież
Tomlinson był kochany. A przynajmniej przez większość czasu. To ja byłam dla
niego niemiła zupełnie bez powodu. Miałam za co przepraszać. Na razie
potrzebowałam czasu, by to wszystko sobie ułożyć na spokojnie w głowie.
-
Ty nie powinieneś już spać? – Zapytałam z uprzejmym uśmiechem. – Jutro macie
koncert.
-
Nie sądzisz chyba, że koncert będzie dla mnie ważniejszy od ciebie – przysunął
się bliżej. Mogłam teraz patrzeć w jego śliczne tęczówki z odległości
kilkunastu centymetrów. – Przepraszam jeśli zrobiłem coś nie tak. Problem w
tym, że kiedy zobaczyłem jak Niall do ciebie startuje zrozumiałem, że Annie
była tylko słabą wersją ciebie.
Skrzywiłam się. Była dziewczyna
Louisa była całkiem w porządku. Nie leciała na jego kasę, ale rozstali się
przez sławę. Chciała mieć go dla siebie częściej. Mój grymas nie był
spowodowany tylko wspomnieniem dziewczyny. Podjęłam przecież już decyzję o
wyjeździe do Miami. Ojciec się ucieszył. Nawet od brata dostałam wiadomość, że
fajnie będzie mieć starszą siostrzyczkę przy sobie. Na razie jednak nie
chciałam psuć Louisowi humoru.
-
Lepiej pójdę już spać zanim Will zacznie nas szukać – Tomlinson podniósł się z
mojego łóżka. – Dobranoc.
Nie podszedł, by delikatnie musnąć
moje wargi. Byłam mu za to wdzięczna. Wyczuł, że potrzebuję trochę czasu.
Wiadomość, iż dałam sobie spokój z Horanem musiała go uspokoić.
Będąc pod prysznicem uśmiechałam się
do siebie. Wszystko powoli zaczynało się układać. Znów z Niallerem będziemy na
siebie wiecznie obrażeni. Louis był moim chłopakiem i żadne z nas nie chciało
tego zmieniać. Pozostawała jeszcze tylko kwestia Stylesa. Czułam, że nie będzie
mi łatwo wybaczyć. Jak tylko domyślił się z kim pisze, natychmiast powinien
przestać ukrywać swoją tożsamość. Postąpił nie fair. I gdyby zwlekał z tym
tydzień, może trochę więcej, to pewnie bym się nie pogniewała. On jednak miał
miesiąc! Panie Styles – będziemy musieli poważnie porozmawiać.
Kiedy opuściłam łazienkę, zastałam
Cherry przed moim laptopem. Wyglądała na szczęśliwą. Przywołała mnie ręką.
Ostatni raz przejechałam ręcznikiem po wilgotnych włosach i rzuciłam go na
oparcie krzesła.
-
Zobacz – obróciła monitor w moją stronę. Dopiero po chwili zdałam sobie, że
patrzę na Twittera przyjaciółki.
Zamiast Holmes, przy jej imieniu widniało nazwisko Zayna. No proszę. Oficjalne
przedstawienie na profilu społecznościowym. Od czegoś trzeba przecież zacząć. –
Ale to nie wszystko.
Kiedy przełączyła na oficjalny
profil Zayna, moim oczom ukazał się najnowszy wpis wraz ze zdjęciem: Razem ze swoją dziewczyną nie możemy
doczekać się jutrzejszego koncertu. Fotografia przedstawiała uśmiechniętą
Cherry oraz wpatrzonego w nią Malika. Zerknęłam szybko na komentarze. Wszyscy
życzyli im szczęścia. No, może dwa wpisy nie były pochlebne. Tym jednak nie
warto było się przejmować.
- Jestem dumna z waszej
dwójki – zaśmiałam się cicho. – A teraz idź spać. Jutro czeka nas ciężki dzień.
_______________________________________________________
I jak wrażenia? Przypominam również, że osoby chcące otrzymywać powiadomienia powinny zajrzeć do zakładki Informed.
jak zawsze świetny! :D
OdpowiedzUsuńszkoda mi trochę Nialla ale jakoś od początku wydawało mi się że Mel i Niall do siebie nie pasują. ciekawa jestem co będzie z Harrym i czy jakoś wpłynie on na związek Mel i Lou.
czekam na następny! :)
zapraszam do nas: http://theysaywearetooyoungonedirectionstory.blogspot.com/
Biedny Niall szkoda mi go troszkę, no ale mam nadzieję, że to zrozumiał. :) Ciekawi mnie jak to z Harrym będzie czy zaszkodzi Mel.. Czekam cierpliwie na kolejny. ;)
OdpowiedzUsuńJeden wyeliminowany. Nie no żartuję. Naprawdę szkoda mi Niall'era. Jestem ciekawa czym nas jeszcze zaskoczysz. Czekam na nowy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńCzyli Niall'a możemy nie liczyć w tym całym zamieszaniu. Został Louis i ta dziwna sytuacja z Harrym... No i oczywiście Zayn w końcu zmądrzał i pochwalił się światu Cherry!c :)
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Nialla. Gdy tak czytam to aż mi łzy lecą do oczu.. nie wiem czemu! Co Ty ze mną robisz dziewczyno... ta sytuacja z Harrym to po prostu chyba szczyt... mam nadzieje, że nie namiesza i nie zaszkodzi Mell. [possess-my-heart]
OdpowiedzUsuńRozpisałabym się, ale nie mam czasu :P za to powiem ci że płakać mi się chciało dy Mel rzucała mojego Niallera :( biedny. Ale za to Louis mnie nieźle zaskoczył! Ahh i Cherry z Zaynem<3
OdpowiedzUsuńCzekam na next - Oliwka! Xx
O mój Boże. Mel i Niall... tak bym chciała , żeby byli razem.. Kocham Nialla, strasznie mi go szkoda. A co do Tommo - czuję, że koszmar Mel może się sprawdzić..na razie Lou udaje, że wszystko jest okej, ale mam wrażenie, że gdyby tylko mógł faktycznie zabiłby Horana.
OdpowiedzUsuń,,Nie będę jednak dążyć do celu po trupach. ''
- aż mnie dreszcz przeszedł, nie wierzę Tommo. Błagam, niech Mel wróci do Nialla, albo pojedzie do Miami, byleby uwozniła się od zwodzącego czaru Lou. On mi jakoś nie pasuje tutaj, a Niall.. oj, chyba się powtarzam :)
W takim razie kończę moją wyczerpującą wypowiedź. Na koniec dodam, że zazdroszczę Cherry. Amelia Malik - może kiedyś znajdę taki napis na twitterze Zayna..? :)
Kocham Cię i to opowiadanie, czekam na nexta xxx
http://one-direction-and-ammie.blogspot.com/
Świetny rozdział!! Czekam na nn :) Przy okazji zapraszam do siebie na opowiadanie z 1D: http://takemeawayfromreality.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńpossess-my-heart.blogspot.com zapraszam na 6 rozdział (:
OdpowiedzUsuńprosiłaś o informowanie także to robię. zapraszam na 3rozdział po bardzo długiej przerwie na http://dreams-of-forever.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń