23 września 2012

Rozdział 18



            Chyba po raz pierwszy miałam okazję obejrzeć wywiad z udziałem chłopaków w porannym programie. Horan wyglądał tak, jakby za chwilę miał zasnąć. Biedaczek musiał pewnie wstać przed ósmą. Dziwił mnie również fakt, iż to jego oddelegowali razem z Louisem. Irlandczyk przecież znany jest z dość ciętego języka oraz licznych przekleństw. Czyżby Will zdecydował, iż czas najwyższy zadbać o image Nialla? Wszystko możliwe z tym managerem.
            Prezenterzy przez pierwszych kilka minut zachwycali się sukcesem zespołu. Louis tylko kiwał głową, próbując się uśmiechać. On również wyglądał na zmęczonego. Z tego co było mi wiadomo, to do późnych godzin wieczornych siedział razem z Zaynem w studio nagraniowym. Pracowali nad materiałem na nową płytę.
            Kiedy prezenterka skończyła wymieniać sukcesy One Direction przeszła do sfery prywatnej. Ta dwójka była gościem specjalnym, więc już od tygodnia zbierali pytania od fanów. Rzecz jasna wybrali te najciekawsze.
- Louis, gdybyś od jakiejś fanki dostał numer telefonu, to czy byś zadzwonił?
- Myślę, że porządnie bym się zastanowił. Nie lubię dawać złudnej nadziei.
            Odpowiedź politycznie poprawna. Will z całą pewnością był dumny ze swojego podopiecznego. Niall natomiast się przebudził i próbował powstrzymać śmiech. Pewnie właśnie dlatego kolejne pytanie zostało skierowane do niego.
- Jaki jest twój ideał kobiety?
- Ideały nie istnieją – odpowiedział z obojętnym wyrazem twarzy. – Gdy spotkam tą odpowiednią, to będę o tym wiedział. Nie będę zwracać uwagi na wygląd zewnętrzny. Liczy się to, co w sercu.
- Ciekawe od kiedy Nialler jest taki romantyczny – zaśmiał się Harry, który właśnie pojawił się w salonie z kubkiem gorącej kawy. Parsknęłam cicho. Horan zazwyczaj nie wysławiał się w taki sposób publicznie. Może gdzieś za kamerą stał Will i groził mu głodówką? Wcale bym się nie zdziwiła.
            Zadawanie pytań trwało przez dziesięć minut. Fanki w głównej mierze były zainteresowane co ta dwójka by zrobiła, gdyby mogły się z nimi spotkać. Tylko raz prezenterka spytała o mnie. Była ciekawa w jaki sposób poznałam się razem z Louisem.
- Chodzimy do jednej szkoły. To była tylko kwestia czasu aż na siebie wpadniemy. Bratnie dusze zawsze się odnajdą.
- To urocze – prezenterka zaprezentowała całej Anglii swój śnieżnobiały uśmiech. – A czy opowiadając w taki sposób o swojej ukochanej nie boisz się, że liczba fanek się zmniejszy?
- Miłość jest ważniejsza od sławy.
- Piękne słowa – teraz do rozmowy włączył się prezenter. – Z Louisem i Niallem spotkamy się w dalszej części programu. Tymczasem będą odpowiadać na wasze pytania na czacie.

* * *
Nie ma to jak przesiedzieć na plaży cztery godziny. Bez telefonu, tableta, czy innego urządzenia pozwalającego połączyć się ze światem zewnętrznym. Tylko ja oraz mój fantastyczny przyjaciel. Nie miałam zielonego pojęcia co bym bez niego w tej chwili zrobiła. Potrzebowałam go. A on? Po prostu był. Nie pytał o nic, tylko podawał mi kolejne chusteczki. Gdy ich zabrakło nie miał nic przeciwko, bym wypłakiwała się w jego nową koszulę. Delikatnie gładził dłonią moje plecy. Powinnam czuć się lepiej. Ten gest sprawił, że rozkleiłam się jeszcze bardziej. Ale czy nie tego właśnie chciałam? Jeszcze niedawno miałam nadzieję, iż Louis ze mną zerwie, by łatwiej było nam się pożegnać na lotnisku przed moim wylotem do Miami.
            Cholernie zabolało, gdy zobaczyłam najnowsze zdjęcia wrzucone przez znajomych z uczelni. Chciałam tylko sprawdzić, czy Louis dobrze się bawi. Nie odpisywał na moje smsy. To nie było do niego podobne. Sprawa dość szybko się wyjaśniła. Tomlinson bawił się bardzo dobrze. W towarzystwie Annie! Co mi umknęło? Jak to możliwe, że ta dwójka w ogóle chciała pozować razem do zdjęć. Zanim uciekłam na plażę dostałam jeszcze wiadomość od Danielle: Louis jest tutaj razem z Annie. Zupełnie nic z tego nie rozumiem. Coś zaszło między Wami? Oczywiście! Jaka ja głupia byłam, że pozwoliłam mu iść na ten bal. Uwierzyłam… miałam nadzieję, że tym razem się na nim nie zawiodę.
- Mel, ja myślę, że to wszystko źle rozumiemy – Harry odezwał się niepewnie. – Znam Louisa i zauważyłem jak zmienił się przez ostatnich kilka tygodni. On jest tylko twój.
- Te cholerne zdjęcia wcale o tym nie świadczą.
- Powinnaś już dobrze wiedzieć, że przy osobach sławnych ludzie lubią mocno naciągać historie. Może te zdjęcia zostały zrobione w chwili, gdy Annie do niego podbiegła. Pewnie dziewczyna przypomniała sobie jak to było fajnie z popularnym chłopakiem.
Kolejne argumenty Harry’ego powoli mnie uspokajały. Na uniwersytetach każdy chciał należeć do tych popularnych. Niekoniecznie musiała być to światowa gwiazda. Gdy tylko każdy znał twoje imię, to wszystko przychodziło znacznie łatwiej. Prace semestralne robiły się same, a dobre oceny również bez większego wysiłku wpadały do indeksu. Sama nawet próbowałam przez pierwszy rok coś zdziałać w tej kwestii. Niestety do drużyny cheerleaderek mnie nie przyjęli, a kółko szachowe jest dla desperatów. Po pół roku zrezygnowałam z prób zyskania na popularności.
Wróciliśmy do domu. Kiedy Harry poszedł zrobić tosty na bardzo późną kolację, ja rzuciłam się na łóżko i spod poduszki wygrzebałam telefon. Miałam pięć nieodebranych wiadomości. Uśmiechnęłam się widząc, że cztery z nich są od Louisa. Próbował się wytłumaczyć. Był również trochę zły na Danielle, że natychmiast o wszystkim mnie powiadomiła. Odpisałam, by się nie martwił. Miałam chwilę porządnego zwątpienia, ale na miejscu miałam Stylesa.
- Dziękuję za wszystko – uściskałam loczka, który pojawił się w moim pokoju z talerzem tostów. – Fajnie mieć przy sobie takiego kumpla, wiesz?
- Miło mi to słyszeć – uśmiechnął się do mnie ciepło. – Teraz lepiej coś zjedz, bo jutro przyjeżdża Niall. Nie będzie już tak dobrze.
- Wypadałoby też rano pojechać do Hastings po alkohol. Zayn przesłał mi już całą listę życzeń.
- Cały on – Harry przewrócił oczami. – Za dobrze mi tutaj. Nie chce mi się jechać do Hastings. Niech sami sobie kupują alkohol.
- Leniu patentowany – dźgnęłam muzyka w bok. – Jak nie chcesz jechać ze mną, to sobie wezmę twój samochód.
- Czy to szantaż?
- Sam sobie odpowiedz na to pytanie.
- Jesteś okropna.
- Wiem.
            Harry rzucił się na mnie i zaczął łaskotać. Nie miał problemu ze znalezieniem mojego słabego punktu. Łaskotki miałam dosłownie na całym ciele. Zanosiłam się śmiechem, próbując błagać o litość. Styles w ogóle mnie nie słuchał. Zero litości dla szantażystki, jak to sam określił. Nie przewidział jednak, że gdy dochodzę do kresu wytrzymałości, to zaczynam mieć odruchy bicia. Najpierw oberwał z kolana w podbrzusze, a na koniec lekko podrapałam jego policzek.
- Ała!
- Trzeba było mnie nie torturować – nerwowo zagryzłam dolną wargę. – Nie zrobiłam przecież tego specjalnie, Harry.
- Mogłaś mnie chociaż uprzedzić – jęknął żałośnie, przyglądając się swojemu odbiciu w ogromnym lustrze. – Jak Louis mnie zapyta skąd te zadrapania to powiem mu, że się na mnie rzuciłaś!
- Mów co chcesz, ale i tak to mnie posłucha – wystawiłam język.

* * *
            Poranek u boku ukochanego mężczyzny. Teoretycznie powinnam się już przyzwyczaić. Dzieliliśmy jedno łóżko od dobrych dwóch miesięcy. Lubiłam wtulać się w jego umięśnione ciało, które przyjemnie pachniało żelem pod prysznic lub wiśniowym płynem do kąpieli. Gdy jego ramiona mnie otaczały, czułam się bezpieczna oraz we właściwym miejscu. Kiedy się budziłam, mogłam przyglądać się jego zaspanej twarzy. Wyglądał uroczo, niewinnie i słodko. Otwierając oczy często nie mógł powstrzymać się od uśmiechu. Tak samo z resztą, jak teraz.
- Za każdym razem tak mi się przyglądasz. Mogę wiedzieć dlaczego?
            Wplótł palce w moje włosy przez co nie byłam w stanie skupić się na odpowiedzi.
- Chcę zapamiętać ten obrazek – wymruczałam.
- Kocham cię mała – odpowiedział, a moje serce chyba wywinęło koziołka. Przeniosłam się do pozycji siedzącej. Louis wyglądał na zaskoczonego moją reakcją. No cóż, ja byłam zaskoczona jego słowami. Nie przypuszczałam, że kiedykolwiek usłyszę od niego te dwa magiczne słowa. – Przepraszam, powiedziałem coś nie tak?
- Nie – pokręciłam energicznie głową. – Ja… nie spodziewałam się.
- Lubię zaskakiwać – uśmiechnął się czarująco, przyciągając mnie do siebie. Już miał złożyć na moich ustach namiętny pocałunek, gdy drzwi pokoju otworzyły się na oścież. Do środka z głośnym krzykiem wpadła czwórka muzyków, płosząc przy tym rudego kota, który leżał w nogach łóżka. Skrzywiłam się. Chciałam naciągnąć kołdrę po sam czubek głowy. Nie pozwolił na to Liam z Zaynem.
- Wyjazd z naszej sypialni – warknęłam, wtulając się w Louisa. – Przy okazji, kto zapomniał o podkręceniu ogrzewania na noc?
            No i zaczęła się słowna przepychanka. Zayn obwiniał Nialla. Niall zwalał winę na Liama, a ten znów na Malika. Na dłuższą metę to z tymi ludźmi jednak ciężko wytrzymać.
_______________________________________________________
To już ostatni rozdział dodawany automatycznie. W środę już uczynię to osobiście :)

6 komentarzy:

  1. Rozdział boski. Wiedziałam po prostu wiedziałam, że coś się stanie na tym balu. Louis to idiota kretyn debil skończony! Jednak ten wywiad był słodki... mimo wszystko i tak go nie lubię. Hahaha Niall... oh Niall... xd niewyparzony język - to tak jakbym czytała swój opis xd Ten mój komentarz nie ma składu ani ładu, dlatego przepraszam, ale palca sobie przecięłam i trudno mi pisać na klawiaturze xd Czekam na następny rozdział. [possess-my-heart]

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj Louis, Louis czułam,że ty coś odwalisz. Masz to we krwi ;D Wywiad był genialny. Haha Niall. Ostatni fragment jest wspaniały. Aj ci chłopcy ;D Czekam na nowy.

    OdpowiedzUsuń
  3. CO tu dużo pisać.. ;p . Rozdział jak zwykle wspaniały więc.. Ode mnie było by tyle . :d
    Czekam na następny . ^^ .
    Pozdraawiam.!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja Ciebie po prostu zabiję. Zamarynuję, ukatrupię, potnę na kawałki, oderwę nóżki, rączki, nie wiem co jeszcze. DZIEWCZYNO! DZIEWCZYNO DROGA! JAKI TY MASZ TALENT! Nie mogę no. Muszę ochłonąć. Nie myśl sobie, że słodzę. Ja mówię prawdę. Nie mogę się otrząsnąć. Każde Twoje słowo, każdy opis, wszystko jest napisane tak, że.. nie. Ja teraz trochę ochłonę, jeśli pozwolisz.
    ......
    ......
    ......
    ......
    ......
    Dobra, ochłonęłam. Dziewczyno kochana, Kaś droga, BŁAGAM, nie zmarnuj tego talentu. Nie zmarnuj, nie zmarnuj, cholera jasna nie zmarnuj!

    Co do rozdziału - uśmiałam się jak głupia ( oczywiście nie z dziwnego zachowania Lou...) No i już wiem, o czym będę śnić --> Harry + łaskotki!!
    Czekam na nn, wracaj szybko, pisz szybko xx

    www.one-direction-and-ammie.blogspot.com

    www.you-are-my-shelter.blogspot.com --> zupełnie nowy, pojawił się I rozdział. Zapraszam xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja nie mogę, nie wiem co napisać.
    Po prostu tutaj nic nie trzeba dodawać, treść rozdziału mówi sama za siebie.
    93612487384 ton czystego talentu pomnożyć razy pięciu chłopaków, dodać świetną bohaterkę...
    To równa się GENIALNE I ZASKAKUJĄCE OPOWIADANIE.
    Twoje, tak dla jasności.
    I... po prostu nie wiem, tak jak wspomniałam wcześniej. Odbiera mi mowę jak to czytam.

    Lou idiota niech się ogarnie, bo nie wiem czy w tej historii mam go kochać czy nienawidzić. Ciągle zmieniam zdanie c:

    Och, nie umiem tego objąć rozumem... Przepraszam za krótki komentarz, następnym razem postaram się zrehabilitować. Jesteś cudowna i tyle! Pozdrawiam! xx

    http://whenimlookingatyou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Wreeszcie znalazłam czas żeby nadrobić.:)
    Noooo iii... wiem, że Harry to wspaniały przyjaciel, no ale nikim więcej?;p
    Czytając ostatnie "* * *" straciłam orientację i myślałam, że chodzi o Hazzę.:D
    Lou... kurcze dziwnie się zachowuje, ciągle przeprasza i wg. Czy kocha naprawdę??;/
    Czekam na nn i gdy tylko znajdę troszkę czasu zabieram się za czytanie:)
    Pozdrawiam/z

    OdpowiedzUsuń