Spodziewałam się kataklizmu, gdy w
przedostatni dzień naszego pobytu w Bexhill Zayn oznajmił, iż czas na melanż
ostateczny. Cokolwiek miało to znaczyć. Skoro przez ostatnie dni niczego nie
rozwalili, to dlaczego miałam im nie pozwolić na dobrą zabawę? Zasługiwali na
to. Aż do sierpnia nie będą mieć chwili na spokojny oddech. Najpierw szkoła.
Oczywiście w międzyczasie jakieś koncertowanie po Anglii i Irlandii. Cały
lipiec spędzą we Włoszech. Teoretycznie nie powinni narzekać na swoje życie. Na
kontach mieli całkiem pokaźne sumy. Mogli też za darmo odwiedzać kraje, o
których ja mogłam tylko pomarzyć przez kilka najbliższych lat. To jednak nie
była bajka. Zajmując trzecie miejsce w X-Factorze nawet nie przypuszczali jak
bardzo zmieni się ich życie. Może coś przeczuwali, ale nikt nie uświadomił tej
piątki jakie konsekwencje niesie za sobą popularność. Paparazzi śledzą każdy
krok. Tajemnice z przeszłości wychodzą na jaw. Tutaj już nie ma mowy o
prywatności. To i tak cud, że nikt jeszcze nie dowiedział się o ich feriach w
Bexhill.
Siedziałam nad basenem korzystając z
chwili wolnego czasu. Przez te dwa tygodnie sprawowałam rolę nadzorcy,
opiekunki oraz kucharki. Rzecz jasna Louisowi zdarzało się pomagać, ale
przeważnie byłam zdana tylko na siebie. W dodatku opieka nad zwierzętami wcale
nie była taka łatwa i przyjemna. Dobrze, że chociaż mogłam wysyłać całą piątkę
do zaganiania owiec. Ale i to miało swoje minusy. Z pola najczęściej wracali
ubłoceni. Kto później sprzątał to wszystko? Oczywiście, że ja.
Nie chciałam wracać do Londynu. Te
ferie powinny trwać wieczność. Ten dzień również. Obiecałam Harry’emu, że w
końcu ogłoszę swój wyjazd. Chciałam poczekać, aż wszyscy będą w stanie mocno
wskazującym. Byłam przekonana, że wtedy zareagują zupełnie inaczej niż na
trzeźwo. Tak, próbowałam to wszystko jeszcze jakoś odkręcić, ale ojciec
pozałatwiał wszystkie formalności na uniwersytecie w Miami. Znalazł dla mnie
dość ciekawą pracę. Nie chciał powiedzieć na czym ona ma polegać, ale wierzyłam
na słowo. Po prostu sprawy zaszły za daleko by się wycofać.
O wszystkim chciałam też powiadomić
Cherry. Nie powinna dowiadywać się o takich rzeczach od Zayna. To był powód,
dla którego nalegałam, by przyjechała. Oczywiście tłumaczyłam się dość
pokrętnie mówiąc, że sama nie wytrzymują z tą piątką świrów. Holmes jakimś
cudem przekonała rodziców, by pozwolili jej przyjechać do Bexhill. Teraz
pomagała Malikowi w przygotowaniach do imprezy.
Tak pogrążyłam się we własnych
myślach, że nawet nie zauważyłam podpływającego do mnie Louisa. Gdy chciałam
wyciągnąć nogi z wody – było już za późno.
-
Kretynie, ja w kieszeni spodni mam telefon! – Wydzierałam się na chłopaka, co
nie robiło na nim większego wrażenia. – Idiota.
-
A rano mówiłaś do mnie kochanie –
skrzywił się nieznacznie. – Odkupię ci telefon.
-
Obędzie się – mruknęłam wracając na brzeg basenu.
Czasem odnosiłam wrażenie, że według Louisa jestem z nim dla
pieniędzy. Poprzedniego wieczora przeglądaliśmy internetowy sklep River Island. Było tam mnóstwo rzeczy,
które chciałam mieć, ale nie mogłam sobie na nie pozwolić. Kiedy na chwilę
odeszłam od laptopa, Louis zamówił większość z tego, co chciałam. Kazałam to
wszystko odwołać. Rzecz jasna nie posłuchał. Tłumaczył, że chce bym miała
wszystko, co najlepsze. Okej! Wolałam jednak sama na to zapracować.
Przed
miesiącem poszliśmy do Media Markt.
Tomlinson stwierdził, że pilnie potrzebny jest mu nowy laptop. Podczas gdy on
rozmawiał ze sprzedawcą, ja kręciłam się po sklepie. Na dłużej zatrzymałam się
przy stoisku z książkami. Odłożyłam na bok kilkanaście, które chciałabym
przeczytać w najbliższej przyszłości. Wtedy też pojawił się Louis, zgarnął je
wszystkie do koszyka i nie pozwolił mi płacić.
-
Ja na serio nie jestem taka płytka – westchnęłam.
-
O czym ty mówisz?
-
O tych wszystkich prezentach od ciebie – spojrzałam na Lou z wyrzutem. –Ja tego
nie potrzebuję. Zwykła róża by wystarczyła. Poza tym możliwe, że kiedyś się
rozstaniemy, a wtedy będę musiała tobie te wszystkie prezenty oddać. Co z nimi
zrobisz?
-
Zakładasz od razu czarny scenariusz – usiadł na brzegu basenu obok mnie. –Nie
przewiduję byśmy się kiedykolwiek rozstali. A jeśli tak, to nie będę chciał
niczego z powrotem.
-
Teraz tak mówisz – pokręciłam głową.
Z góry dobiegł nas głos Zayna.
Zapraszał wszystkich na imprezę. Niechętnie podniosłam się ze swojego miejsca i
skierowałam w stronę schodów prowadzących na piętro. Moja chwila prawdy
nadejdzie za kilka godzin, a rozmowa z Louisem niczego nie ułatwiła.
W najśmielszych snach nie
przypuszczałam, co w mniemaniu Malika oznacza melanż ostateczny. Alkohol mogłam
bez problemu zrozumieć, ale trawka? Jemu chyba już do reszty rzuciło się na ten
directionerski mózg. Gdyby prasa to wywęszyła wszyscy byśmy mieli przechlapane.
Rzecz jasna nikt prócz mnie się tym nie przejmował. Nawet Cherry kilka razy
zaciągnęła się dymem.
-
Zagrajmy w butelkę – zaproponował entuzjastycznie Liam. – Prawda albo
pocałunek. Co wy na to?
-
Gramy!
Louis zarządził, więc Melissa nie ma
wyboru. Utworzyliśmy krąg na perskim dywanie. Modliłam się, by nikt go
przypadkiem nie pobrudził. Wolałam nawet nie myśleć ile kosztuje czyszczenie
czegoś tak drogocennego.
Jako pierwszy kręcił Liam. Miał do
tego prawo, skoro to on wpadł na ten genialny
pomysł. Padło na Zayna. Wybrał prawdę. Jego zadaniem było odpowiedzieć na
pytanie: kto jest najprzystojniejszy z całej piątki. Rzecz jasna samego siebie
wskazać nie mógł. Miałam nadzieję, że jeśli będą padać pytania tylko tego typu,
to niczego nie będę musiała się obawiać.
Zabawa trwała w najlepsze. W ciągu
godziny butelka wskazała mnie tylko trzy razy. Zawsze wybierałam pocałunek.
Louisowi trochę się nie spodobało, gdy miałam cmoknąć Liama prosto w usta. Ale
to przecież tylko zabawa, prawda? Gdzieś tam w okolicach północy Niall
stwierdził, że powinni kiedyś w swoich wideopamiętnikach zawrzeć elementy
dobrej zabawy. Ja byłam zdania, iż niekoniecznie by się to mogło spodobać
odbiorcom. Pijani, przeklinający, totalnie nieogarnięci. Nawet ja bym nie
chciała tego oglądać!
-
Mel, prawda czy pocałunek? – Zapytał Styles, unosząc znacząco brwi. Niewiele
myśląc zdecydowałam się na to pierwsze. Przecież Louis by nie zniósł mnie,
całującej kolejnego z przyjaciół. – W takim razie powiedz, gdzie zamierzać
wybrać się tuż po zakończeniu roku akademickiego.
Sześć par oczu świdrowało mnie na
wylot. Byłam pewna, że spodziewają się jakichś ambitnych, wakacyjnych planów.
Wyłamywałam palce, spoglądając przy tym na Harry’ego z nadzieją, że jednak
zmieni swoje pytanie. Ledwo dostrzegalnie pokręcił głową. Musiałam w końcu
powiedzieć prawdę.
-
Wyjeżdżam do rodziców, do Miami.
-
I tyle? – Zdziwił się Liam. – Harry, zmarnowałeś swoje pytanie.
-
Nie wydaje mi się – loczek pokręcił głową, nie spuszczając ze mnie swych
zielonych tęczówek. – Melissa?
-
Wyjeżdżam i już nie wracam – wbiłam wzrok w dywan. Nie chciałam widzieć wyrazu
twarzy Louisa, ani Cherry. – Zostaję w Miami. Ojciec już załatwił mi
przeniesienie na miejscowy uniwersytet.
-
Żartujesz – stwierdził Zayn próbując przerwać niezręczną ciszę, jaka między
nami zapadła. – Melissa to żart, prawda?
Nieśmiało zaprzeczyłam. Louis
natychmiast poderwał się z miejsca. Po krótkiej chwili do naszych uszu dobiegło
głośne trzaśnięcie drzwiami wyjściowymi. Reszta przyglądała mi się z otwartymi
ustami. Gdyby nie okoliczności, to pewnie zrobiłabym zdjęcie i śmiała się za
każdym razem, kiedy bym na nie spoglądała.
-
Przepraszam ja… Muszę chyba poszukać Louisa.
-
Melissa, nigdzie nie idziesz – stanowczy głos Cherry sprawił, że odruchowo się
skuliłam. – Jak długo chciałaś jeszcze zwlekać z powiedzeniem nam o tym?
-
Harry wiedział – stwierdził oskarżycielsko Zayn. – Po reakcji Louisa domyślam
się, że nawet jemu nie powiedziałaś o swojej decyzji wcześniej. Wolałaś zaufać
Stylesowi. To musiało go mocno zaboleć.
-
Zayn ma rację – wtrącił się Niall. – Pokazałaś Louisowi, jak bardzo mu nie
ufasz.
-
Zejdźcie ze mnie! Nic nie rozumiecie – jęknęłam cicho. Po moich policzkach
spływały słone łzy. – Podjęłam tą decyzję w trudnym okresie. Louis chciał o
mnie walczyć, a Horan mieszał mi w głowie! To wszystko mnie przerosło.
* *
*
Odnalazłam szatyna pod jedną z wieży
ratowniczych. Siedział ze wzrokiem utkwionym w księżyc, który znajdował się w
pełni. Świecił on na tyle jasno, bym dostrzegła smutny wyraz twarzy chłopaka
oraz zaschniętą łzę na policzku. Czułam, że teraz to ja się rozpłaczę. Nie
chciałam go zranić. Nie spodziewałam się też takiej reakcji.
-
Przez cztery miesiące sporo się zmieniło – odezwał się smutnym głosem. – Po raz
pierwszy wyznałem dziewczynie miłość, a ona chce mnie zostawić. Nie
dopuszczałem nikogo do swojego serca, bo tego nauczyło mnie życie. Jeden,
jedyny raz pomyślałem, że może jednak przestać żyć przeszłością.
-
Lou, ja…
-
Nie tłumacz się. Miałaś pełne prawo, by podjąć taką decyzję – wzruszył obojętnie
ramionami. Zraniłam go. Czułam się z tym wszystkim coraz gorzej. Chyba nikt
jeszcze nie widział Tomlinsona w takim stanie.
Wtuliłam się w chłopaka. Nie
odepchnął mnie, chociaż czułam, jak wszystkie jego mięśnie się napinają. Nie
powstrzymywałam łez. Rozkleiłam się w jego objęciach. Nie poczułam, gdy spadły
na nas pierwsze krople deszczu. Wsłuchiwałam się w miarowe bicie serca Louisa.
-
Twój wyjazd nie musi oznaczać końca. Czasem związki na odległość się udają.
Możemy również spróbować – wyszeptał, bawiąc się moimi włosami. – Nie chcę tak
łatwo rezygnować.
- Tak, Lou. Powinniśmy
spróbować.
_______________________________________________________
Trochę mi przykro widząc pod rozdziałami zaledwie sześć, czy osiem komentarzy. Ale to pewnie wina mojego wyjazdu i faktu, iż nie mogłam Was powiadamiać. Mam nadzieję...Ach i jeszcze dobra (a może zła?) wiadomość: zmieniła mi się trochę koncepcja. Opowiadanie będzie trochę dłuższe niż zamierzałam (: Przypominam o wpisywaniu się do zakładki Informowani.
Strasznie przepraszam za komentarze w kratkę, ale jestem zawalona nauką i projektami i w ogóle nie mam czasu. Ale postaram się poprawić ;)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału... Wow. Jesteś niesamowita. To jest genialne. Niby takie zwykłe, a takie.. niezwykłe? Dobra, pieprze bez sensu xD
W każdym razie, uwielbiam każde pojedyncze słowo zawarte w każdym z Twoich rozdziałów. Jak Ty to robisz? To się chyba nazywa talent ;)
Louis... zaskoczył mnie. Tak, stałam po jego stronie, i nadal stoję. Chciałabym, żeby im się udało. Ona go kocha, on ją kocha... może ten wyjazd dobrze im zrobi? Trochę tęsknoty czasami wychodzi na dobre. Może Mel postanowi wrócić? Oby.
Z niecierpliowścią czekam na następny rozdział!
pozdrawiam! xx
+ To, że rozdziałów będzie więcej to baardzo dobra wiadomość ;p
Jak nie lubię tutaj Louisa, to w tym rozdziale zrobiło mi się go cholernie szkoda. Widać, że przeżywa wyjazd Melissy. No i to, że zaufałam Harremu, nie mu.. Cóż, czekam na dalsze rozdziały. Baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo się cieszę, że opowiadanie będzie dłuższe, niż zamierzałaś :) Jakiś szczęśliwy dzień dziś, czy co?!
OdpowiedzUsuńPozdr.xx
www.one-direction-and-ammie.blogspot.com
www.you-are-my-shelter.blogspot.com
:c smutno mi gdy tak to czytam bo trochu ta akcja była taka no... przygnębiająca xd Zastanawiam się co się teraz będzie dziać :o dobrze, że Louis nie zachował się... tak powiem dziecinnie i zrozumiał ją. Znaczy mniej więcej. Zastanawiam się, czy ich ten związek na odległość się uda... :o Cieszę się niezmiernie, że rozdziałów będzie więcej! Czekam na następny. [possess-my-heart]
OdpowiedzUsuńHej, podoba mi się styl twojego pisma, blog fajny.Wygląd jest bardzo ładny :D Życzę dużo weny i powodzenia w blogowaniu :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na blogi o One Direction(szukam aktualnie nowych czytelniczek, mam nadzieję, że moje blogi cię zaciekawią. Proszę zostaw po sobie komentarz)
http://see-me-in-the-rain.blogspot.com/
http://without-you-baby.blogspot.com/
Exxxtra. Sorry że nie wchodziłam ale wiesz... Brak czasu.
OdpowiedzUsuńExxxtra. Sorry że nie wchodziłam ale wiesz... Brak czasu.
OdpowiedzUsuńrozdział cudowny! ja po prostu uwielbiam to jak piszesz! ej ale Mel nie może wyjechać! nie no! dlaczego no?! co bedzie z ich związkiem?! jestem strasznie ciekawa co tam dalej wymyśliłaś! czekam niecierpliwie na następny! :)
OdpowiedzUsuńhttp://theysaywearetooyoungonedirectionstory.blogspot.com/?m=1
Zdziwił mnie Lou... że tak zareagował. W sumie bardzo dobrze się zachował, bo niektórzy frajerzy od razu kończą, nie odzywają się i są wielce obrażeni. A tutaj wyraźnie widać, że mu na prawdę zależy, chce o nią walczyć a co najważniejsze kocha ją!! :) Cieszę się z tego powodu, ale zarazem smutno, że musi ona wyjechać. Jednakże taka rozłąka może im dobrze zrobić. :) Poza tym zawsze są przeszkody. Bardzo mi się rozdział podobał, wprawiłaś mnie w wspaniałe emocje. Gratuluje takiego rozdziału. :)
OdpowiedzUsuńSzesnastoletni Justin jest zmuszony pracować w brudnych interesach swojego ojca. Nie miał zamiaru się z tego wywinąć dopóki nie spotkał pewnej dziewczyny, która ma zamiar odmienić jego życie. Obserwuj jak potoczy dalej się ich historia.
OdpowiedzUsuńhttp://catching-feelings-now.blogspot.com
Witaj, chciałabym Cię zaprosić na kolejny rozdział, który pojawił się na moim blogu! Mam nadzieję, że przeczytasz oraz skomentujesz! +Przepraszam za spaam (: --> http://justpretendingthatwerecool.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCieszę się,że Louis w pewnym sensie ją zrozumiał. Trochę jest mi go teraz szkoda, bo widać jak bardzo mu na niej zależy. Szkoda,że musi wyjechać, ale rozłąka zazwyczaj dobrze wpływa na związek. Rozdział wspaniały ! Czekam nn.
OdpowiedzUsuńhttp://lost-dreams-1d.blogspot.com/ Zapraszam na 14 rozdział ;)
OdpowiedzUsuń