Chciałabym serdecznie podziękować: Sculptor, Darcless, Caroline, Shibushi, Istis, Zuzi Kowalczyk, Overwinning, Rose and Laurel, Amelii Pommeblue oraz tym, których pominęłam, a byli ze mną. Wasze komentarze dodawały mi sił. Dziękuję i mam nadzieję, że na pozostałych moich opowiadaniach również się spotkamy! :)
Czasem człowiek musi sam borykać się
z podjęciem najważniejszej decyzji, która ma zaważyć na całym jego życiu. Ja na
całe szczęście miałam przy sobie Nialla.
Jeszcze tego samego dnia, w którym zerwałam razem z Lou,
przeniosłam się do Bexhill. Ciotka przyjęła mnie z otwartymi ramionami zaraz po
tym, jak wytłumaczyłam jej swoją sytuację. Czekałam przez blisko miesiąc,
starając się nie utrzymywać otwartego kontaktu z Irlandczykiem. Nasz związek
dłuższy czas miał pozostać tajemnicą. Nie wiem jaki był w tym sens, skoro
wszyscy z One Direction wiedzieli
już, że ojcem mojego dziecka okazał się właśnie Niall. Ale musiałam pozwolić mu
pozałatwiać wszystkie sprawy. Szybko wykluczył możliwość oficjalnego odejścia z
zespołu. Wszyscy mocno się temu sprzeciwiali. Stwierdził, że ucieczka to opcja
ostateczna. Nie chciał mnie zostawiać. Z lakonicznych informacji dowiedziałam
się, iż kupił już niewielki domek na północy Anglii, na jakimś odludziu. Nikt
nie miał o nim zielonego pojęcia. Oczywiście za wyjątkiem moich oraz Nialla
rodziców. Istniało również bardzo niewielkie prawdopodobieństwo, iż ktoś nas
tam odnajdzie. Niewielkimi partiami zaczął przesyłać tam swoje rzeczy. Z jego
oszczędności mogliśmy spokojnie przeżyć kilka lat. Rodzice również obiecali nam
wsparcie.
Wreszcie przyszedł ten sądny dzień. Otrzymałam w wiadomości
adres, pod który miałam stawić się w Londynie. Tam czekał już na mnie Niall z
szerokim uśmiechem na ustach. Pocałował mnie namiętnie na powitanie i po chwili
już byliśmy w drodze ku nowej przyszłości.
-
Będą wściekli – stwierdziłam, opuszczając nieco oparcie fotela, by móc się
wygodniej rozłożyć. Niall wzruszył obojętnie ramionami. – Nie jest ci przykro?
-
Zespół już dawno przestał być moim życiem. Teraz jesteś nim ty i nasza
córeczka.
Uśmiechnęłam się delikatnie,
próbując się przy tym odprężyć. Wzrok utkwiłam w krajobrazie przewijającym się
za oknem. I pomyśleć, że jeszcze nieco ponad miesiąc temu głęboko wierzyłam, iż
to Louis Tomlinson jest ojcem tego dziecka. Chciałam w to wierzyć. Był idealnym
chłopakiem. Zdawał się być czuły, kochający, troskliwy. Taki, jaki powinien być
idealny chłopak. Nie zauważałam Nialla, który z każdym dniem staczał się coraz
bardziej w jakąś otchłań. Wreszcie dotarł do granicy wytrzymałości. Chciał
popełnić samobójstwo, ale znalazłam go w ostatniej chwili…
W dalszym ciągu dręczyły mnie
wyrzuty sumienia. Jak mogłam być taka ślepa? W prawdzie nie poznałam wszystkich
sekretów Louisa Tomlinsona, ale już tego nie potrzebowałam. Najważniejsze, że
odnalazłam prawdziwą miłość. Porzucałam dawne życie oraz swoich przyjaciół. I to
wszystko dla dobra własnego oraz mojej nowej rodziny.
_______________________________________________________
Zdecydowanie nie jest to najlepszy epilog jaki kiedykolwiek udało mi się napisać. W ogóle miało go dzisiaj nie być, ale się postarałam pokonać zmęczenie. Od 8 do 16 na uczelni i ponad dwie godziny zegarowe mechaniki budowli. Nigdy więcej! Moje dalsze plany? Z tych directionerskich, to zapraszam na: Leave You Torn oraz Charming Type. Szykuję również coś specjalnie na święta. Informacja o tym opowiadaniu jednak pojawi się w połowie grudnia, więc wypatrujcie.
A coś niezwiązanego z 1D? To zapraszam tutaj: The Mystery of Time.
I to by było na tyle z mojej strony tutaj.
I tak nadal gnębi mnie sytuacja Tomlinsona. Miałam nadzieje, że wszystko wyjaśni się w w prologu, ale jednak się zawiodłam... Mimo to, dziękuje, że pisałaś tak wspaniałe opowiadanie. Jestem pewna, że trudno było ci pogodzic naukę, studia i jeszcze dodawanie rozdziałów O.o Liczę, że pozostałe blogi równierz będą tak świetne jak ten.
OdpowiedzUsuń+ czy mogłabyś mnie informowac o pozostałych notkach na blogach? Tylko informuj, a nie tak jak teraz to teraz, kilka razy wysłałaś mi powiadomienie a potem przestałaś... Moje gg; 19722207
Dziękuje i pozdrawiam! ;)
O matko! Myślę,że zakończyłaś tego bloga fajnie. Ale niestety taki krótki epilog... Już tęsknię za Mel i jej rozterkami i za przesłodkim Niall'em i nawet za mającym tajemnice Louis'em,który od paru rozdziałów mnie denerwował! Za wszystkimi i wszystkim! Uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiaam
czuję pewien niedosyt, że tajemnice Lou nie wyszły na jaw. dobrze, że Mel w końcu jest szczęśliwa.
OdpowiedzUsuńkurcze, aż przeraża mnie myśl, że w niedzielę nie pojawi się kolejny rozdział, a ja nie będę czekała na niego z zapartym tchem. dziękuję Ci, że poświęciłaś tyle swojego czasu temu blogowi i nam- czytelnikom. każdy rozdział był dopracowany i nie brakowało w nim niczego. napisałaś cudowne opowiadanie, które przez naprawdę długi okres czasu pozostanie numerem jeden na mojej liście.
pozdrawiam! :)
na samym początku dziękuje za dedykacje, nie spodziewałam się, że on pojawi się bo wiesz sądzę, że i beze mnie napisałabyś to wszystko cudownie. mi też trochę smutno, że nie dowiedzieliśmy się o tych tajemnicach tomlinosna, ale jestem prze szczęśliwa że melka jest z niallem. od samego początku tego chciałam a ty dobrze o tym wiesz. epilog jak najbardziej udany, a mi teraz pozostaje wybrać sobie kolejnego z twoich blogów i znów podniecać się każdym nowym rozdziałem! *-* haha wiedz, że za niedługo mnie na którymś z nich ujrzysz :) ps. u mnie rozdział 2 :) [possess-my-heart]
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo dziękuję za dedykację. :) Poczułam się wyróżniona. Co do epilog to fakt myślałam, że opiszesz tajemne sekrety Louisa Tomlinsona, ale skoro nie ma to muszę się z tym pogodzić i sama sobie coś dopowiedzieć. Powiedzmy, że miał kilkanaście dziewczyn na boku, o! Wiem, wiem żenujące to co napisałam, ale wracając do epilogu to... Cieszę się, że Mel wybrała Nialla. Pamiętam jak z początku Louis zamydlił mi oczy (tzn doskonale to opisywałaś) że byłam pewna normalnie w 100%, że Mel będzie z Louisem bo jest niewinny. A tutaj co? Normalnie dupka bym zgniotła jak mrówkę! Uważałam, że Niall sobie to wszystko wymyśla, aby mieć Mel dla siebie. Ale z jednej strony bardziej mi oni do siebie pasowali. Poza tym kto by nie kochał Nialla Horana? Mimo wszystko dziękuję za dodanie epilogu. W końcu mogłaś położyć się spać i nie dodawać, ale poświęciłaś się dla wiernych czytelników. Co ja mogę jeszcze dodać... Cieszę się, że mogłam czytać i do końca być z Tobą, tym opowiadaniem i innym oraz tymi teraźniejszymi. Zawsze, zawsze, zawsze będę czytała Twoje blogi niezależnie od tematyki. Po prostu kocham to. Życzę dużo weny, pomysłów. :) /kufer-szczęścia/
OdpowiedzUsuńHahaha! Jaram się tym podziękowaniem jak Tomlinson marchewką! Albo Harry loczkami ;) Sprawiła mi tym podziękowaniem ogromna przyjemność! Uwielbiam Twój styl więc owszem, znajdziesz moje komentarze pod innymi Twoimi blogami! Podoba mi się opcja ucieczki ^^ w sensie że taki romantyczny a nie że cieszę się z rozpadu One Direction zwłaszcza ze straty Nialla to by było straszne!
OdpowiedzUsuńO Mój Boże, co za zadanie. Muszę teraz przebić długością wszystkie te powyższe komentarze. Dlaczego? A, no taka "tradycja".
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, chciałam ogromnie podziękować za podziękowania na początku postu. Nie byłam z tobą od początku, na bieżąco czytałam dopiero od... siedemnastego rozdziału. I to nie zawsze na bieżąco, więc tym bardziej milej jest mi widzieć tam swój nick. Dziękuję!
Teraz podsumowując opowiadanie:
Spodobało mi się od samego początku. Nie mogłam się od niego oderwać, a jak w końcu mi się udało, i tak po jakimś czasie po prostu musiałam do niego wrócić. Ta historia niesamowicie zapada w pamięć, nie pozwala o sobie zapomnieć. Niektórych blogów po prostu nie da się czytać. Już po prologu ma się wrażenie, że gdzieś się to widziało. U ciebie jest odwrotnie. Wszystko od początku do końca jest w pełni oryginalne.
Świetnie mi się czytało, ponieważ bohaterka odrobinę przypominała mi mnie samą. I myślę, że każdy mógł odnaleźć w niej swoją cechę. W dodatku te opisy chłopaków, zwłaszcza Lou i Nialla... Po tym już nigdy nie będą tacy sami ;)
Niektórzy piszą, że gnębi ich ta tajemnica Louisa. Ja szczerze mówiąc też się nad tym zastanawiałam i z niecierpliwością wyczekiwałam chwili, kiedy wyjdzie ona na jaw. W tej chwili... jakoś ciekawość mnie tak nie zżera. Po tym co napisałaś, mogę zaakceptować fakt, że się tego nigdy nie dowiemy. Nawet Mel nie wiedziała o co do końca chodzi.
Dobra, odpuszczę już sobie szczegółowe opisywanie, ale wiedz, że jest to zdecydowanie jedna z... chociaż... Dobra, oficjalnie muszę napisać, że jest to absolutnie najlepsza blogowa historia jaką kiedykolwiek w życiu czytałam!
A o czym jeszcze koniecznie muszę wspomnieć? Cóż, nie może zabraknąć drobnej wzmianki o twoim ogromnym talencie! Ponieważ pisać tak cudownie... to jest nie do pomyślenia. Możesz mi nie wierzyć, ale naprawdę tak uważam. Potrafisz i wzruszać i rozśmieszać. Z każdym słowem sprawiałaś, że coraz bardziej się wciągałam i coraz bardziej niecierpliwie wyczekiwałam nowych rozdziałów. Poza tym, wszystko było napisane tak... profesjonalnie. Jak książka, a nie dziecinna historyjka. Z pewnością będę czytać inne twoje opowiadania. Ogromnie się cieszę, że nie przestajesz pisać, widać, że to jest twoją pasją :)
Dziwnie jest czytać, że zespół tak szybko się rozpadł. Mimo tego, cieszę się, iż Mel jest szczęśliwa z Niallem. W moim pierwszym komentarzu napisałam " Wprawdzie bohaterka niby już wybrała, ale nigdy nie wiadomo(...)". Jak widać, moje przeczucie się sprawdziło.
Epilog świetnie ci się udał, genialnie podsumowuje dobrze wykonaną pracę. Boże... nie wierzę, że to już koniec. Nie będę już więcej wchodzić na tego bloga i nie przeczytam o Mel... To takie dziwne. Jednego jestem pewna - będę strasznie za tym wszystkim tęsknić.
Nie rozpisałam się tak, jakby chciała. Nie wyraziłam w pełni mojego ogromnego podziwu dla ciebie. Jednak to musi starczyć, bo i tak już nie znajdę odpowiednich słów. Na koniec tylko dodam, że dziękuję ci za to, iż mogłam to czytać i tak dalej. Do zobaczenia na innych blogach!
No to rzeczywiście przebiłaś! Normalnie osobny rozdział! ;D
UsuńDługo, oj długo zbierałam się, żeby napisać ten komentarz. Po części pewnie dlatego, że nie chciałam dopuścić do siebie wiadomości, że to już epilog. Dopiero dziś przeanalizowałam wszystko dokładnie i ze spuszczoną głową stwierdziłam, że wszystko musi się przecież kiedyś skończyć.
OdpowiedzUsuńTo była przepiękna historia, Kaś. Dzięki niej mogłam oderwać się od szkoły i problemów, ten niesamowity świat był dla mnie odskocznią. Każdy ruch Mel był moim ruchem, każda jej rozterka - moją rozterką. Może brzmi to butni ei tandetnie, ale taka jest prawda.
Często byłam wzruszona, często zawiedziona. Wzruszona przez prawdziwe uczucie Nialla, zawiedziona przez fałszywą twarz Lou. Od początku wiedziałam, że coś z nim nie jest w porządku. Kamień z serca, że Mel to zrozumiała.
Tak, ten epilog wygląda właśnie tak, jak go sobie wymarzyłam - Niall i Mel dbający o swoje dziecko.. Zakończenie wcale nie jest nieudane, jest bardzo budujące. Po tylu rozdziałach czekania na ten moment, w końcu otrzymałam to, co chciałam. Nialla.
Oj, będę straszliwie tęskniła za tym opowiadaniem. Kto wie, może uda mi się Cię przekonać, że warto napisać drugą część? Chociaż często nie potrzeba dalszych losów bohaterów, dzieją się one w sercach oddanych czytelników, czyż nie?
Rozpisałam się i gadam od rzeczy, ale nie potrafię sobie poradzić z żalem po epilogu i nie chcę kliknąć "Opublikuj", gdyż przypieczętuje to dla mnie koniec tego opowiadania. No, ale nie wolno mi też zbytnio przedłużać.
Dziękuję, Kaś. Za te wszystkie chwile. Za Mel i za Nialla. Za kochanego Harry'ego i Liama, którzy zawsze byli tam, gdzie być powinni - przy swoich przyjaciołach. Bycie z Tobą na tym blogu było prawdziwą przyjemnością.
Co do innych blogów - ja nie mam zamiaru Cię opuszczać. Będę gościem na tych o One Direction, jak i tych niezwiązanych z chłopcami.
Jeszcze raz dziękuję, do zobaczenia!
Amelia
Nie mogę sobie darować tego, że przegapiłam poprzedni jak i ten rozdział. To wszystko dlatego, że za żadne skarby nie mogę znaleźć choć grama wolnego czasu i tylko dlatego, że wyjątkowo udało mi się dopaść laptopa miałam okazję przeczytać.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za dedykację nad postem, nie spodziewałam się i jestem mile zaskoczona. :) Co do całości nie będę się rozpisywać, tak jak poprzedniczki, bo przecież wystarczy jeżeli napiszę: O matko! Takiego zakończenia to ja się nie spodziewałam!! Zaskoczyłaś mnie strasznie, a biorąc pod uwagę, że nie miałam okazji przeczytać poprzedniego rozdziału i przez omyłkę przeczytałam tylko epilog, coś mi bardzo nie pasowało, więc zerknęłam post wcześniej i.. to by było tyle. Wmurowało mnie w fotel i zastanawiałam się jak to możliwe (chociaż to możliwe bardzo było, w końcu ani razu nie sprawdziły się moje przewidywania co do kolejnego rozdziału), że lekarze aż tak się pomylili. Jak to możliwe, że Mel do samego końca nie była świadoma swoich uczuć i że dopiero samobójcza próba Niall'a jej to uświadomiła.
Mam pytanie czy takie zakończenie było od samego początku planowane? Czy może jednak stawiałaś na Louis'a w tym opowiadaniu?
Nie wyjaśniła się sprawa tajemniczych wyjazdów Louis'a, a to mnie nurtowało przez cały czas, podejrzewam, że w jakimś małym stopniu chodziło o coś bardzo ważnego, lub o jakąś ważną osobę.
Ale nie będę spekulować, w końcu o to chodziło czyż nie? Tajemnica jest tym co przyciąga czytelnika. :D
Planowałam jeszcze inne, bardziej dramatyczne zakończenie. Ale dzięki temu powyżej pozostawiłam sobie opcję do napisania drugiej części. Tak czysto teoretycznie oczywiście ;d
UsuńWitam ;D Zapraszam na bloga, ostrzegam to mój pierwszym w życiu blog: http://od-pierwszego-wejrzenia.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńpodoba mi sie :) fajny rozdzial. zapraszam rowniez do siebie http://ifindyourlips.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńświetne opowiadanie :) czytałam z zapartym tchem. Zakończyłaś je zupełnie inaczej niż się spodziewałam. Jest niesamowite! xoxo
OdpowiedzUsuń