4 listopada 2012

Rozdział 30



            Do rozpoczęcia zajęć na uczelni, moje życie było monotonne i nudne. Gdyby nie Caroline, pewnie nawet bym nie pomyślała o wyjściu z domu. Dzięki niej poznałam większość ludzi z mojej grupy i powoli zaczynałam się integrować. Kilka dziewczyn zapytało, czy to ja jestem tą dziewczyną Louisa z One Direction. Nie mogłam zbyć ich milczeniem. Musiałam w jakiś sposób się wytłumaczyć. Nie chciałam również obwieszczać całemu światu, że na razie związek jest… no cóż. Właściwie to go nie było. Od półtora miesiąca praktycznie się do siebie nie odzywaliśmy. Tomlinson nie chciał naciskać. Postanowił dać mi czas do namysłu. Każdego wieczora siedziałam z telefonem w ręku zastanawiając się, czy jednak do niego nie zadzwonić. Wielokrotnie rozmyślałam się w ostatniej chwili. Już nawet wybierałam jego numer, wciskałam zieloną słuchawkę, by rozłączyć się tuż przed rozbrzmieniem pierwszego sygnału. Tak – czułam się zraniona. Cherry ciągle mi powtarzała, że powinnam zrozumieć Louisa. Przecież był czas, kiedy sama nie byłam pewna uczuć do niego, ale nie wylądowałam wtedy w łóżku razem z Niallem, chociaż niejednokrotnie było blisko. Poza tym ja sama nie byłam bez winy. Przespałam się z Horanem. On, w przeciwieństwie do Tomlinsona, nie rozumiał, że potrzebne jest mi trochę czasu. Każdego dnia próbował się ze mną skontaktować. Pisał wiadomości, dzwonił przynajmniej dziesięć razy, wysyłał maile. Ignorowałam go. Wierzyłam, że wreszcie zapomni i znajdzie sobie znacznie lepszą dziewczynę ode mnie. W prawdzie powiedział, że mnie kocha, ale przecież to musiało być chwilowe zauroczenie. Przez ostatnie pół roku nawet nie próbował ingerować w związek mój i Louisa. Myślałam, że zaakceptował ten stan rzeczy.
            Miałam mętlik w głowie. Kiedy rozpoczęły się zajęcia na uczelni, mogłam wreszcie zająć swój umysł czymś innym. Każdego dnia siedziałam nad książkami, ucząc się na zbliżające zaliczenia i tym podobne. Pod koniec października zaczęłam się zastanawiać, czy prawo jest właśnie tym, co bym chciała studiować. W prawdzie kiedyś marzyłam, by iść w ślady ojca, ale teraz wszystko się zmieniło. Widziałam, jak każdego dnia męczy się w tej korporacji. Wychodził wczesnym rankiem, a w kancelarii siedział do późnej nocy. Nie miał dla nas czasu. Nawet Tommy’emu zaczynał doskwierać brak ojca. Każdego dnia miał ostre ścięcia z naszą matką, do której ja nie odzywałam się od dłuższego czasu. Nie ma nic lepszego, niż przyłapać swoją rodzicielkę na zdradzie. I jeszcze miała czelność mówić mi, że powinnam wyleczyć się z uczucia do Tomlinsona. W prawdzie nie wiedziała, co dokładnie mi zrobił, ale do pouczania zawsze jest pierwsza.
- Melissa, czy ty w ogóle mnie słuchasz? – Westchnęła Caroline, machając mi dłonią przed oczami. Spojrzałam na nią nieprzytomnym wzrokiem. Wyglądało na to, że mówiła coś do mnie od dłuższego czasu, a ja totalnie ją ignorowałam.
- Przepraszam, zamyśliłam się.
- Jasne – prychnęła blondynka, grzebiąc zawzięcie w misce ze swoją sałatką. – Mel, musisz wreszcie podjąć jakąś decyzję, bo to wszystko nie ma sensu. Męczysz się, a taki chłopak jak Louis Tomlinson nie będzie wiecznie czekać. Zdradziłaś go, on ciebie. Jesteście kwita. Jeśli go kochasz, to przecież wybór jest oczywisty.
            Zagryzłam nerwowo dolną wargę. W ustach Caroline to wszystko zdawało się takie łatwe. Problem polegał na tym, że każdego dnia poczucie winy narastało. Chciałam dla Nialla innej dziewczyny i uważałam, że Louis również zasługuje na kogoś lepszego. A może powinien wrócić do Annie? Skoro jeszcze podczas balu wiosennego mógł się razem z nią przespać, to może w dalszym ciągu coś do niej czuje.
- Nie Melisso. Louis kocha ciebie i ten pierścionek jest wspaniałym dowodem jego miłości – Kandi chyba czytała w moich myślach. – Zadzwoń do niego w końcu. Skoro czeka, to musi być tego wart.
- Pewnie macie rację – po raz pierwszy od bardzo dawna moje wargi wykrzywił blady uśmiech. – Zadzwonię do niego wieczorem.
            Reszta dnia upłynęła mi na śledzeniu wskazówek zegara. Czas dłużył się nieubłaganie. Nawet najciekawsze zajęcia okazały się dla mnie zdecydowanie za nudne. Nerwowo spoglądałam na wyświetlacz telefonu z nadzieją, że w jakiś magiczny sposób Louis odgadnie moje myśli. Niestety. Pod koniec dnia jedyną wiadomością była ta od ojca. Otworzyłam ją niechętnie, a po chwili moje życie zmieniło się nie do poznania.

* * *
            Gdyby nie Kandi, droga do szpitala zajęłaby mi znacznie więcej czasu. Wpadłam na izbę przyjęć zapłakana i zdyszana. Zaczęłam rozglądać się za ojcem, ale nigdzie go nie było. Musiałam wyglądać na bardzo zagubioną. Podeszła do mnie pielęgniarka z pytaniem, czy może mi w jakiś sposób pomóc. Wytłumaczyłam szybko, że dostałam smsa od ojca z wiadomością, iż mój brat miał wypadek. Kobieta pokiwała głową. Nawet nie musiała sprawdzać, gdzie dokładnie szukać Tommy’ego. Pokierowała mnie do windy i powiedziała, bym wysiadła na trzecim piętrze. Blok operacyjny.
- Melissa! – Ledwo wysiadłam z windy, a już znalazłam się w silnym uścisku ramion. Coś mokrego spłynęło po moim policzku. Tym razem łza nie należała do mnie. Odsunęłam się od ojca, spoglądając na niego pytająco.
- Co się stało? – Wyszeptałam. Kątem oka dostrzegłam matkę, która siedziała na jednym z niewygodnych krzeseł i ocierała mokre policzki.
- Twój brat miał wypadek – ojciec usadził mnie w znacznej odległości od matki. – Przechodził przez ulicę, gdy nagle pojawił się ten cholerny pirat drogowy. Potrącił Tommy’ego i dwójkę innych osób.
- A co mówią lekarze?
- Musimy czekać.
            O tym, że miałam zadzwonić do Louisa przypomniałam sobie dopiero po dwóch godzinach nieznośnego oczekiwania. Odebrał już po drugim sygnale. Zupełnie jakby tylko czekał na ten telefon. Przez minutę mnie przepraszał i mówił jak bardzo się cieszy, że jednak się do niego odezwałam. Moje milczenie sprawiło, że i on umilkł. Opowiedziałam szybko o wypadku brata.
- Wsiadam w samolot i jutro rano u ciebie będę – zapowiedział. Na nic zdały się moje protesty. Uparł się, że musi teraz być przy mnie. Zespół był na drugim miejscu. Poza tym i tak mieli przylecieć do Stanów za półtora tygodnia. Do tego czasu dostali wolne.
            Ledwo skończyłam rozmowę, gdy dwuskrzydłowe drzwi otworzyły się ze złowrogim skrzypnięciem. Podskoczyłam w miejscu. Moje serce waliło jak szalone, a dłonie zaczęły się pocić. Lekarz szedł powoli w naszą stronę. Z wyrazu jego twarzy nie dało się nic wyczytać. Nie mogłam uwierzyć, gdy spokojnym tonem powiedział:
- Przykro mi. Obrażenia okazały się zbyt poważne. Nie mogliśmy nic zrobić.
            Moja matka wybuchła głośnym płaczem. Ojciec siedział w miejscu, a ja w dalszym ciągu nie mogłam uwierzyć.
- Ale przecież jeszcze dzisiaj rano z nim rozmawiałam. To nie możliwe – wyszeptałam, podnosząc się powoli z miejsca. Spojrzałam oskarżycielsko na lekarza. – Gdzie jest mój brat? Tommy! Oddajcie mi Tommy’ego!
            Nawet nie zorientowałam się kiedy podbiegła do mnie dwójka pielęgniarzy. Obezwładnili mnie, gdy zaczęłam okładać lekarza pięściami. Nie mogłam się uspokoić. Musiałam zobaczyć mojego brata! A po kilku minutach zapadłam w ciemność…

_______________________________________________________
Bo Mel jest zagubioną dziewczynką, która nie wie czego chce od życia - tak ostatnio podsumowałam sobie moją bohaterkę. Wielkimi krokami zbliżamy się do końca i zapraszam do lektury Charming Type tych, którzy jeszcze nie mają mnie dość :)

8 komentarzy:

  1. od kilku minut wpatruję się w 30 rozdział i nie mam pojęcia jak go skomentować. kompletnie mnie zaskoczyłaś. nie spodziewałam się, że mogłabyś uśmiercić Tommy'ego, raczej w pierwszej kolejności pomyślałabym nad Harry, Niall'em, a nawet Louisem.
    współczuję Mel. najpierw Lou ją zranił, a teraz śmierć brata. pomimo tego, że wiele razy się kłócili i wytykali sobie błędy byli takim idealnym przykładem rodzeństwa.
    mam nadzieję, że Louis będzie wspierał Mel, bo ona tego bardzo potrzebuje.
    czekam na następny!
    [heartless-boys]

    OdpowiedzUsuń
  2. O jak.. To sie nazywa dramatyczny zwrot akcji... Aż mi sie przykro zrobiło :'( no coż czekam na CD.

    OdpowiedzUsuń
  3. przez ból nie mogę się skupić, by sklecić jakiś mądry i obiektywny komentarz, dlatego napiszę: nie spodziewałam się śmierci Tommy'ego.. i do tego jeszcze ten dopisek pod rozdziałem, że niby już niedługo koniec? ale przecież.. jak to, z śmierć Tommyego? Mam rozumieć, że dzięki niemu wszystko zacznie się układać? hmm..
    pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. zaskoczyłaś mnie śmiercią tommy'ego. współczuje melce ponieważ musi się czuć teraz potwornie. najpierw louis ją zranił a teraz brat jej umarł - to potworne. jakoś nie pałałam do tommy'ego em... sympatią jednak szkoda mi się go zrobiło... i mel i jej ojca i w ogóle wszystkich. mam nadzieje, że melka nie zostanie sama z tym wszystkim i zjawi się superhoran i będzie ją wspierał hahaha bo wiesz... louis dla mnie jest skreślony o: haha czekam na następny rozdział :* [possess-my-heart]

    OdpowiedzUsuń
  5. no nie spodziewałabym się śmierci Tommy'ego! skąd i po co nagle takie coś!? strasznie współczuję Mel. najpierw rozterka przez Louisa, teraz śmierć brata. co jeszcze się takiego wydarzy, że Mel załamie się na dobre!? nadal mam nadzieję, że Mel jednak nie zejdzie się z Tomlinsonem. oni jednak do siebie nie pasują. ale czekaj! do końca 4 rozdziały + epilog!? ej nie! tak nie może być! nie, nie, nie! w każdym razie czekam niecierpliwie na kolejny rozdział i na pewno zajrzę na drugiego bloga! :)

    + zapraszam na nowy rozdział na http://theysaywearetooyoungonedirectionstory.blogspot.com/ przepraszam za spam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Eii No. Jak mogłaś uśmiercić Tommy'ego.? :c . Tego bym się nigdy nie spodziewała.. :O . No ale cóż. To Twoje opowiadania i Twoje pomysły. :)
    Czekam na następny.!

    Pozdraawiam.!

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda ,że zaczęłam czytać Twojego bloga tak późno. Chociaż przeczytałam go w nie cały dzień. Błądzą we mnie emocje złości i nienasycenia. Może to wina tego burzliwego związku między Mel ,a Louisem. Myślałam ,że Niall nie zaatakuje ,ale się myliłam. Nie spodziewałam się takich wydarzeń. Śmierć Tommy'ego poruszyła mnie.Niby rodzeństwo się nie lubiło ,ale to może był ich sposób na okazywanie sobie miłości? Teraz bardzo przyda się jej wsparcie Lou i jego przyjaciół. Może wreszcie się jej rodzice otrząśnie i zobaczy co robią swoim dzieciom ,a raczej córce. Najgorsze to ,że czuję niedosyt. Czekam niecierpliwie na nowy odcinek.
    Pozdrawiam ; ]

    http://dance-with-me-tonight.blogspot.com/ Zapraszam również do siebie ;]

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaskoczyłaś mnie śmiercią Tommy'ego.. po prostu nie spodziewałam się zupełnie takiej akcji. Teraz to Mel będzie miała znacznie ciężki okres w życiu. Jak nie Louis to śmierć brata. Czekam na kolejny, pozdrawiam! :) /kufer-szczescia/

    OdpowiedzUsuń