Czułam się dziwnie wracając do
Londynu. Przechadzając się zaśnieżonymi ulicami stwierdziłam, że nic się tutaj
nie zmieniło. Może za wyjątkiem ludzi. Budziłam sensację wśród nastolatek.
Niejednokrotnie spotykałam się z opiniami wygłaszanymi na głos, że zwyczajnie
złapałam Louisa na dziecko. Próbowałam się odciąć. Nie słuchać. Jednak te głosy
tkwiły w mojej podświadomości i jak na złość nie chciały jej opuścić.
-
Mel, wszystko ok? – Zapytała Cherry, uśmiechając się ciepło. Wzruszyłam
obojętnie ramionami. Nie lubiłam dzielić się swoimi emocjami i przemyśleniami.
Miałam wrażenie, że ostatnimi czasy zdecydowanie za dużo absorbowałam innych
ludzi swoją osobą. Wracając do Londynu postanowiłam sobie, że zajmę się
przyjaciółmi oraz ich problemami.
-
Przestań się nimi przejmować – szepnęła Danielle do mojego ucha. – Zawsze
znajdzie się powód, by znienawidzić dziewczynę Louisa Tomlinsona.
Te słowa wcale mnie nie pocieszyły.
Ułożyłam dłonie na brzuchu, który powoli się uwypuklał. Nie mogłam uwierzyć w
to, że jeszcze niedawno byłam zwykłą nastolatką z nudnym życiem i zupełnie
przyziemnymi problemami. W ciągu roku wszystko zmieniło się o sto osiemdziesiąt
stopni. Przez pierwsze miesiące miałam poważne problemy z określeniem swoich
uczuć. Wydawało mi się, że odkochałam się i czar Louisa na mnie nie działa.
Pojawił się Niall. uroczy chłopiec ze śmiesznym, irlandzkim akcentem, który
przez znaczną część naszej znajomości nieustannie mnie irytował. Nie chciałam
mieć z nim nic wspólnego, a jednak zdobył jakąś część mojego serca. Nie mogłam
spojrzeć mu w oczy i powiedzieć, że przecież wszystko będzie dobrze. Coś we
mnie pękło, kiedy zobaczyłam jego zrozpaczoną minę na wieść, iż razem z Lou
spodziewamy się dziecka. Miałam ochotę podejść i mocno go przytulić. Bałam się
jednak odtrącenia, które i tak nadeszło. Nie rozmawiał ze mną przez ostatnie
półtora miesiąca. Próbowałam jakoś do niego dotrzeć, ale Liam poprosił mnie w
końcu, bym dała mu trochę czasu na oswojenie się z tą myślą.
Razem z dziewczynami dotarłam do
naszej ulubionej kawiarni, gdzie zawsze mogłyśmy liczyć na odrobinę
prywatności. Zamówiłam dla siebie szarlotkę z bitą śmietaną, a do tego zieloną
herbatę. Ze względu na dziecko nie mogłam pozwolić sobie na ulubione cappuccino
o smaku orzechowym. Tak, przyszedł czas by zacząć dbać o to, co jem i gdzie.
Lou pilnował bym nie chodziła do fastfoodów. Każdego dnia uzupełniał również
zapasy w lodówce. Chociaż przyznać trzeba, że apetyt już Horanowi nie dopisywał.
Wcześniej to właśnie w kuchni należało szukać zguby. Teraz wolny czas spędzał w
swoim pokoju lub w salonie przed telewizorem. Wszyscy zauważyli, że coś jest z
nim nie tak. W prawdzie nie mówili tego głośno, ale mnie o to obwiniali.
Powinnam wreszcie coś z tym zrobić.
-
Mel, coś ciebie trapi – zauważyła Cherry, przyglądając mi się uważnie. Znała
mnie zdecydowanie za dobrze. – Zechcesz się zwierzyć dobrowolnie, czy mam to z
ciebie wyciągnąć?
-
Nie ważne – mruknęłam niechętnie, skupiając się na moim zamówieniu.
*
* *
Powoli podniosłam ociężałe powieki.
Cały poprzedni wieczór przepłakałam w tajemnicy przed moimi przyjaciółmi. Nawet
Lou udało mi się oszukać. Wpadł do pokoju, kiedy pociągałam nosem, próbując się
uspokoić. Przeraził się, że znów zrobił coś nie tak. Nie, dosłownie niczego nie
byłam w stanie mu zarzucić. Był kochany i każdego ranka przynosił mi śniadanie
do łóżka. Nie pozwalał, bym zbytnio się przemęczała. Każdego dnia miał dla mnie
czas mimo, iż cały zespół był w trakcie prac nad nową płytą. Stwierdził
również, że postara się przenieść terminy trasy koncertowej. Tego było już
zdecydowanie za wiele. Nie powinien zawieść fanów tylko ze względu na mnie.
Przeciągnęłam się, narzucając na
ramiona szlafrok. Lou mruknął coś pod nosem, przewracając się na brzuch. Uśmiechnęłam
się delikatnie. Śpiący facet to chyba najpiękniejszy widok pod słońcem.
Zerknęłam na zegarek. Dochodziła szósta.
Nic dziwnego, że za oknem w dalszym ciągu panowały egipskie ciemności, które
rozświetlały jedynie pomarańczowe światła ulicznych latarni. Żołądek odezwał
się cicho przypominając o sobie. Poprzedniego wieczora prawie nic nie jadłam.
Byłam zbyt zdenerwowana wiadomością, którą dostałam od ginekologa. Ciągle nie
mogłam uwierzyć, że lekarze w Miami tak bardzo się pomylili! Schodząc po
schodach wyklinałam tych konowałów pod nosem. Musiałam jakoś o wszystkim
powiedzieć Lou ale obawiałam się, że nie będę w stanie.
Wchodząc do kuchni, poczułam ścisk w
żołądku. Dręczyło mnie dziwne uczucie, które bez wątpienia związane było z głuchą
ciszą panującą w całym domu. Nawet o tak wczesnej godzinie ktoś zawsze siedział
na dole przed telewizorem. Zazwyczaj był to Niall. Zmarszczyłam czoło,
rozglądając się uważnie po pomieszczeniu. Na granitowym blacie dostrzegłam
zabazgraną kartkę papieru.
Droga Mel,
może moje nadzieje są płonne, że to właśnie Ty odnajdziesz ten list. Wierzę jednak, że łącząca nas więź przyprowadzi Ciebie tutaj przed pozostałymi lokatorami naszego domu.
może moje nadzieje są płonne, że to właśnie Ty odnajdziesz ten list. Wierzę jednak, że łącząca nas więź przyprowadzi Ciebie tutaj przed pozostałymi lokatorami naszego domu.
Słyszałem, jak cały wieczór
przepłakałaś pytając cicho, dlaczego to właśnie Ciebie spotyka wszystko co złe.
Chciałem wejść i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, ale zabrakło mi odwagi.
Kolejny raz stchórzyłem. Ciągle nie mogę pogodzić się z tym, że to właśnie Lou
będzie ojcem Twojego dziecka. Myślałem… Chciałem wierzyć, iż przejrzysz
wreszcie na oczy i poznasz prawdziwe oblicze Tomlinsona. On nie jest w
porządku. Nigdy nie był. Oszukuje wszystkich dookoła wierząc, że nikt się nie
pozna na tych gierkach. Byłem głupi przez kilka lat ufając mu bezgranicznie, ale nie mogę
pogodzić się z myślą, iż kiedyś będziesz przez niego cierpieć. Melisso Adams,
on nie jest Ciebie wart. I z chęcią napisałbym wszystko, co o nim wiem, ale
teraz to już nie będzie mieć większego sensu. Potrzebujesz kogoś, kto będzie
Twoim wsparciem. Skoro uważasz, że Lou jest odpowiedni… nie wnikam. Twoje serce
nie jest moją sprawą. Najlepiej by było, gdybym już dawno zniknął z Twojego
życia. Wcześniej nie przypuszczałem, że to możliwe.
Do zobaczenia Mel. Nie obwiniaj się o
następujące wydarzenia. Zespół się rozpadnie. Nie wiem, czy beze mnie jeszcze
będzie istnieć. Musisz wiedzieć, że byłaś moją pierwszą, prawdziwą miłością i
robię to tylko dlatego… Robię to dla siebie. Po raz pierwszy od tak dawna.
Niall
Wpatrywałam się w zapisane słowa,
nie mogąc do końca pojąć ich sensu. Otępiały umysł analizował je bardzo powoli,
aż wszystko zrozumiałam. Kartka bezwładnie opadła na podłogę, a po policzkach
potoczyły się łzy. Nie zważając na nic rzuciłam się biegiem na górę. U szczytu
schodów byłam poważnie zasapana. Świat rozmazywał się pod wpływem łez. Odetchnęłam
z ulgą widząc, że drzwi do pokoju Horana są lekko uchylone. Spodziewając się
najgorszego, wślizgnęłam się do środka. Wyglądało na to, że Niall tej nocy nie
spał u siebie. Już miałam się wycofać, kiedy przeczucie tknęło mnie, by
sprawdzić łazienkę.
-
O mój Boże… - szepnęłam, blednąc przy tym. – Niall!
Rzuciłam się na kolana tuż przy
bezwładnym ciele Irlandczyka. Materiał szlafroka i pidżamy szybko nasiąknął
czerwoną cieczą, która częściowo zdążyła już zaschnąć. Przyłożyłam palce do
tętnicy na szyi. Puls był słaby, ledwo dało się go wyczuć. Czułam się bezradna.
-
Niech mi ktoś pomoże! – Krzyknęłam mając nadzieję, że ktoś mnie usłyszy. Ujęłam
w dłonie twarz Nialla. Moje dłonie drżały. -
Niall… Słyszysz mnie? – Odpowiedziała tylko głucha cisza. – Nie zostawiaj
mnie. Nie teraz, proszę…
-
Mel – do moich uszu dotarł głos Louisa. – Co się…
Spojrzałam na Tomlinsona, który
opierał się teraz o ścianę, dysząc ciężko. Nie mógł oderwać wzroku od głębokich
nacięć na nadgarstkach. Chciałam żeby coś zrobił! Chciałam na niego
nawrzeszczeć i powiedzieć, by wreszcie ruszył się z miejsca! Zamiast tego zaszlochałam
głośno, znów sprawdzając puls.
_______________________________________________________
Pisząc ten rozdział zastanawiałam się w jaki sposób go pociągnąć. Miałam pomysł na dalsze rozdziały ale stwierdziłam, że nie ma sensu tego dalej ciągnąć, bo jeszcze się znudzicie. Więc ostatni rozdział pozostaje lekko niedopowiedziany i wszystko postaram się wyjaśnić w epilogu. A pomysł na takie rozwiązanie podsunęła mi Darcless ;dEpilog w środę. A tymczasem znajdziecie mnie tutaj: Charming Type, Leave You Torn, The Mystery of Time.
Już epilog?! W środę epilog?! Nie wierzę... Czy wszystko co dobre musi się tak szybko kończyć? Nie potrafiłabyś dopisać pare rozdziałów? Mnie nigdy nie znudzisz swoimi rozdziałami. :) W ogóle nie wiem co mam sądzić o próbie samobójczej Nialla, tak jakoś... zakuło mnie w sercu. Poczułam się jakbym traciła kogoś bliskiego. Czy Niall na prawdę nie potrafił sobie z tym poradzić? Czy serio Louis jest takim draniem jak opisuje Niall? Czy on coś jeszcze przed nią ukrywa? Nie umiem sobie tego w ogóle do świadomości przyjąć, że Horan coś takiego uczynił. Nasuwa mi się jedno pytanie... Czy on przeżyje?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. /kufer-szczescia/
ciągnij nie zanudzimy się to opowiadanie jest świetnie proszę nie kończ jeszcze:*
OdpowiedzUsuńKOCham <333
OdpowiedzUsuńNieeeeeeeee! Ja nie chcę, żeby to był koniec. Czy ktokolwiek może być znudzony tym opowiadaniem? I don't think so. Jeżeli masz pomysły na dalsze rozdziały, to proooszę, wykorzystaj je. Za bardzo się wciągnęłam, żeby to miał być koniec!
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle, to nadal nie wiem co dokładnie Nialler miał na myśli mówiąc i pisząc, że Louis nie jest w porządku itp...
Tylko nie Niall! Ja pierdzielę, co za dupek. Trzeba było wejść tam, a nie popełniać samobójstwo! Mam ogroomną nadzieję, że to była nieudana próba. On musi żyć, zdecydowanie!
I jeszcze o co chodzi z tą wiadomością od ginekologa? Matko Boska, jeszcze się okaże, że to była ciąża urojona!
Z jednej strony chcę, żeby już była środa, ale... mówię NIE epilogowi. Wolałabym, by pojawił się rozdział 35 :3
o jejku, serio nasunęłam ci pomysł? wiesz.. to dla mnie zaszczyt, bo tak świetnie piszesz, że po prostu nie wyobrażałam sobie, że moje jako takie dziwaczne i czasem od czapy pomysły mogą się komuś spodobać :o a szczególnie komuś takiemu, świetnie piszącemu jak ty! na serio zdziwiłam się, ale powiem, że jest świetnie *-* um, kocham takie dramaty co już pewnie wiesz i normalnie jak to czytałam to miałam wrażenie, że serce mi zaraz z piersi ucieknie. nie wiem jak ty to robisz, że tak czarujesz piórem ale można tylko tego pozazdrościć... o: ten list nialla, jest po prostu... wzruszający i przede wszystkim świetnie napisany, zawsze miałam problemy z pisaniem listów, w opowiadaniach, ponieważ pisanie w pierwszej osobie nie jest moją mocną stroną... aczkolwiek tobie to świetnie wychodzi, naprawdę i bardzo mi przykro że to już koniec tego opowiadania, ponieważ jest naprawdę świetne. pamiętam jeszcze jak zostawiłaś, komentarz na moim blogu, jeszcze na onecie, i pamiętam jak zakochałam się w pierwszych linijkach prologu. okay czekam na epilog, bez entuzjazmu, bo wiesz... nie chce by to był koniec :( [possess-my-heart]
OdpowiedzUsuń:O ale jak to?! zaskoczyłaś mnie tym rozdziałem. List Nialla i cała ta niespodziewana akcja tego opowiadania spowodowała, że mam ochotę na więcej i więcej. :)
OdpowiedzUsuńHej :)
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Liebster Award.
Wejdź i dowiedz się więcej :)
http://i-need-you-here-with-me-now-a.blogspot.com/2012/11/libster-award.html
Buziaki Aleksia :*
Witam! Z góry bardzo przepraszam za spam, jednak byłoby mi naprawdę bardzo miło, gdybyś chociaż na chwilę zajrzała na mojego bloga. Bardzo chciałabym poznać opinię ludzi na temat mojej twórczości. :)
OdpowiedzUsuńCzy wiesz, jak to jest mieć dwie twarze? Cóż, z pewnością wielu z was wie, że czasami pokazanie swojego prawdziwego oblicza, nie kończy się dobrze. Poznajcie siedemnastoletnią Noelle Lange. Dziewczynę, która niegdyś miała wszystko, a teraz, kiedy przeprowadziła się do Londynu, zaczyna od początku. Nie ma nic, a jednocześnie ma coś, czego wcześniej nie miała. Samą siebie. Kiedy nastolatka czuje, że jej życie jest idealne, a spokój nie zakłócony, lawina zdarzeń sprawi, że wszystko się zmieni. Zdrada, ból, przyjaźń, wypadek, miłość i wytrwałość. Noelle nawet nie wie, co zgotował jej los.
Być może opis cię zainteresował. Serdecznie przepraszam za spam i z góry dziękuję za zajrzenie. :)
http://atramentowa-milosc.blogspot.com/
Coooo??!!! Poczekaj, ja..ja nie wierzę. Niall...?! Ty naprawdę chcesz mi powiedzieć, że Niall..
OdpowiedzUsuńKaś, nie rób mi tego! Louis, ale nie Niall!
Zadałaś mi podwójny cios - za Nialla i koniec opowiadania. Nie chcę, żeby ten sen się kończył. Podarowałaś mi tyle emocji i pięknych chwil..Nie chcę wierzyć, że to już koniec w środę..
No nic,czekam na epilog. Trzymaj się xx
Dziwne... Ale, ale - czyżby jednak było to dziecko Nialla?
OdpowiedzUsuńHej twój blog został nominowany do Liebster Awards http://you-have-one-choice.blogspot.com/ :) (przepraszam za spam)
OdpowiedzUsuńHej, nominowałam Cię do Liebster Award, zapraszam :)
OdpowiedzUsuńwww.one-direction-and-ammie.blogspot.com